nac/hut report – absent [crunchy human children records; 2023]

nac/hut report

crunchy human chidren records

Zdjęcie z koncertu w krakowskim Klubie Re (grudzień 2022), wzięte z Facebooka Gabriela Kutza

Głos ½ Nac/Hut Report, czyli Jadwigi Taby, bardzo mi się kojarzył z czyimś śpiewaniem. Niezwykle męczące są chwile, gdy wiesz, że jesteś o krok od zatrybienia, o co chodzi, ale nie masz pojęcia, czy uda się do tego dojść za pięć sekund, czy może nigdy.

W każdym razie – sukces:

Mam nadzieję, że skojarzenie nie wpłynie negatywnie na wieloletnią znajomość 10fs z Nac/Hut Report. Na marginesie, Uwaga! Jedzie tramwaj to świetna rzecz.

***

Kiedyś postrzegałem muzykę Nac/Hut Report jako będącą na granicy słuchalności. Dzisiaj postrzegam ją niemal jako łagodną. Zawsze lekko mnie żenują wtręty o charakterze osobistym, ale – tak: dźwięki płynące z Absentu pozwalały zapomnieć o wyjątkowo chujowym lutym, miały charakter niemal terapeutyczny.

I niekoniecznie chodzi o to, że duet wydawany przez Crunchy Human Children Records (którym zawiaduje Jakub Tyro Niezgoda) wydaje się łagodnieć, iść od połamanego noise’u w kierunku niemal ambientowym, bowiem stare płyty również odbieram dziś, mimo ich „dziwności”, jako przyjemne dla ucha.

I chętnie do nich wróciłem, dostrzegając w nich coś, czego nie słyszałem wcześniej. Fascynująca jest dla mnie chociażby odkryta na nowo Schism No Symmetry (2015), która momentami brzmi, jakby połączyli swe siły William Basinski z Disintegration Loops II z Sutcliffe Jügend.

***

„Tym razem poszliśmy w trochę innym kierunku, porzucając kompletnie gitarę i koncentrując się wyłącznie na elektronice i samplach, więc rezultat jest też mniej noise’owy. Sample, których użyliśmy, pochodzą głównie z audycji radiowych i sygnałów krótkofalowych” – informuje JT.

(Można by się w sumie zastanawiać się, czy pasuje w powyższej wypowiedzi słowo „więc”, bowiem mnie akurat „mniej gitar” nie implikuje tego, że coś może być „mniej noise’owe”).

Tak czy siak, wciąż daleko Nac/Hut Report daleko do krainy łagodności (vide chociażby 702 KHz, Radio Stockholm).

***

„Cała muzyka została wyodrębniona z krótkofalowych radiowych sygnałów interwałowych różnych międzynarodowych nadawców (sygnały interwałowe były krótkimi frazami muzycznymi używanymi podczas przerw w transmisjach radiowych)” – czytamy na Bandcampie (tłum. Tłumacz Google).

Brzmi to fascynująco, ale może rodzić pytanie, czy nie będziemy mieć do czynienia z experimentalem prowokującym do modlitwy o to, żeby się już skończył. Odpowiedź znajduje się niżej.

***

„Z eskapizmu uczynić religię” (Michał Kaczyński).

***

„– Czemu nie ma nas tam?

Bo jesteśmy tutaj” (dialog z Radio Days Woody’ego Allena).

***

„Zgadzam się z Troutem co do realistycznych powieści z ich nagromadzeniem drobiazgowych szczegółów. W jego powieści pod tytułem Pangalaktyczny Bank Informacji bohater znajduje się w statku kosmicznym długości dwustu mil, o średnicy sześćdziesięciu dwóch mil. Wypożycza sobie realistyczną powieść z biblioteki dzielnicowej i po przeczytaniu około sześćdziesięciu stron odnosi ją z powrotem.

Bibliotekarka pyta, dlaczego książka mu się nie podobała, na co on odpowiada:

– Czytałem już o ludziach.

I tak dalej”. (Śniadanie mistrzów Kurta Vonneguta, tłum. Lech Jęczmyk)

Trzy wtręty pozornie bez związku.

***

Od dawna nie recenzuję płyt, które mi się nie podobają (bo i po co tracić na nie czas?). Następnym krokiem chyba powinno być pisanie tylko o takich, które – jak Absent – mogłyby się nie kończyć (to odpowiedź). Nawet jeśli tym zakończeniem jest coś tak absolutnie nieziemskiego jak So Long Radio Warszawa.

Można powiedzieć, że Nac/Hut Report gra na każdym albumie mniej więcej to samo, swój dream noise. Z naciskiem na „mniej więcej”. Jeżeli za jakiś czas podtrzymam opinię, że Absent to najlepsza płyta duetu, wyjdzie na to, że Taba i Niezgoda nagrali ją metodą prób i błędów, jakimi były poprzednie płyty. Co, podejrzewam, w niczym nie będzie przeszkadzało w ich słuchaniu.

A może po prostu za rok czy dwa Nac/Hut Report wyda coś, co przebije Absent.

taba – sen o czarnej drodze [enjoy life; 2021]

enjoy life

taba

Czasem w pracy potrzebuję czegoś od Kierownika, więc przerywam mu na chwilę opierdalanie się w jego kanciapie. Zawsze ma tam włączony telewizor, w którym zazwyczaj leci jakaś telewizja muzyczna. Do moich ulubionych wideoklipów należą te, w których goście wycinają na gitarach, choć w kawałku, który leci, ni chuja nie usłyszysz gitary. Ostatnio również nie mogłem się oderwać od wideo, na którym Shakira wykonywała quasi-seksowne ruchy, przybierając maksymalnie niewygodne pozy na… desce surfingowej. Poziom skretynienia w tym przypadku mógł zaskoczyć nawet kogoś, kto widział już wszystko.

Piszę o tym, gdyż w poniedziałek, 24 sierpnia, miałem już kłaść się spać, ale w związku z tym, że wcześniej zasnąłem na meczu West Ham – Leicester (był bardzo ciekawy [wyróżnił się zwłaszcza Michail Antonio] – kimnąłem z powodu całodniowego zmęczenia), dałem sobie jeszcze pół godzinki, by obejrzeć klipy nagrane do płyty Taby „Sen o Czarnej Drodze” (to żadna nowość – kaseta trafiła do mnie jako bonus do materiału, o którym słówko niżej).

Jadwiga Taba to ½ Nac/Hut Report, dziwacznego duetu, który kilka razy pojawił się na 10 fucking stars – ostatnio przy okazji świetnej, tegorocznej płyty „DOM 1919”.

Muzyka JT na „Śnie” – dziwaczny indie pop (?), jak gdyby w zwolnionym tempie – przypomina – co nie stanowi zaskoczenia – Nac/Hut Report. Jest to jednak rzecz nieco mniej zgrzytliwa, ale może nawet bardziej niepokojąca, i jednocześnie w pewnym sensie dziecięca. Panuje tu klimat, jakby Muminki zabłądziły i znalazły się w lesie w Twin Peaks.

Muzyka sama w sobie jest intrygująca, ale tak naprawdę zyskuje w połączeniu z klipami (każdy utwór ma swoje wideo). Co więcej, gdy obejrzysz obrazy, które powstały na potrzeby „Snu o czarnej Drodze”, lepiej się słucha później tego materiału już bez włączania YouTube’a.

Niepokojące, psychodelizujące wizje, które można poznać, wchodząc na kanał Polish Hauntology Stories. Dobry przykład na to, że dziś nie trzeba kasy. Wystarczy wyobraźnia. Przynajmniej, jak idzie o sztukę.

Szusować po lesie na desce surfingowej – oto pomysł na nowe wideo.

***

„Sen o Czarnej Drodze” bardzo ładnie wydało na kasecie enjoy life.

(o)(o)(o)(o)(o)(o)(o)(o)(o)(o)

nac/hut report – dom 1919 [crunchy human children records; 2021]

nac/hut report

crunchy human children records

Taking Drugs to Make Music to Take Drugs To

Zabierałem się do płyty „DOM 1919” jak pies do jeża. Bardzo lubię Nac/Hut Report, ten dziwaczny duet z Krakowa, i obawiałem się, że jeśli nie zmienił czegoś w swoim graniu, przyjdzie mi napisać, że równie dobrze zamiast nowych nagrań, można posłuchać wcześniejszych. 

Okazało się, że zmianę osiągnięto w prosty sposób: nieco łagodząc brzmienie.

Na użytek poprzednich recenzji określiłem granie Nac/Hut Report jako „dream noise”. No więc na „DOM 1919” jest trochę więcej „dreamu” i trochę mniej „noise’u”. Tyle że jest to noise specyficzny – jak gdyby połamany czy okaleczony. A dream w sumie (vide chociażby „Odblask północy”) raczej niespokojny.

Oczywiście nie ma mowy o jakiejkolwiek chęci przypodobania się czy koniunkturalizmie twórców. To, co robią tajemniczy J.T. i L.M., ma mniej więcej takie szanse na to, by trafić do mas, jak recenzowane tu w tym roku Szpety albo Sambar. À propos Szpetów – to właśnie z nimi Nac/Hut Report przegrywa w moim prywatnym rankingu walkę o miano najdziwniejszego polskiego zespołu.

„DOM 1919” – jak to brzmi? Jakby ktoś połączył dream pop/shoegaze (we wspaniałym „Już błyska się” słychać My Bloody Valentine) z noise’em i wrzucił w to dźwięki jakiejś spreparowanej pozytywki i Bóg wie czego. Niezwykle oryginalnym pomysłem było wykorzystanie nagrań zarejestrowanych przez fonografy cylindrowe – nagrań z lat 1901-1919, autorstwa zazwyczaj anonimowych muzyków. Dodajmy do tego ten kojący, eteryczny wokal (posłuchajcie choćby niesamowitych „Ech fal”) i mamy coś, co na papierze wygląda jak jakiś przegięty miszmasz, a w rzeczywistości jest uporządkowanym chaosem, który ma ogromne szanse chwycić za serce każdego, kogo mózgownica potrafi wyjść poza schemat zwrotka-refren tudzież paździerz Męskiego Grania.

Nac/Huc Report nagrał bodaj najłatwiejszą w odbiorze płytę i jednocześnie najlepszą. Jak widać, złagodzenie brzmienia nie musi oznaczać spadku formy muzycznej i skapcanienia.

Zgrzyty i słodycz w niemal idealnej symbiozie.

(o)(o)(o)(o)(o)(o)(o)(o)(o)(o)

nac/hut report – transmisja z przesilenia [crunchy human chldren; 2020]

bandcamp

facebook

Duet z wykupionym abonamentem – po raz czwarty na 10fs.

Ciekawiło mnie, czy wymiękną i nagrają coś bardziej przystępnego. Nic z tego – Jadwiga Taba i LM na „Transmisji z przesilenia” wciąż częstują słuchacza dziwną mieszanką, którą można określić jako połączenie poszarpanego noise’u (muzyka) z dream popem (wokal).

Nac/Hut Report dryfuje w moich ulubionych rejonach rodzimego undergroundu – jakby byli osobnym undergroundem. Pocieszam się, że nie jestem jedyną osobą, której to dziwadło się podoba.

Najfajniejszy fragment tej płyty to „Pogłosy”, kojarzące się mi z „Pure Phase” Spiritualized.

Niewiele jest zespołów jednocześnie i tak mało przystępnych, i nagrywających coś, co można uznać najzwyczajniej w świecie za ładne.

Drogę, którą idą Nac/Hut Report, może nie do końca wyznacza linia prosta, ale tereny wciąż te same. Ciekawe, czy na następnej płycie czymś zaskoczą, czy znów przyjemnie będzie się słuchać charakterystycznych dla nich dźwięków, czy może znudzą. Stawiam na to drugie.

(o)(o)(o)(o)(o)(o)(o)(o)(o)(o)

wzmianki o czterech płytach: adam mańkowski II kirszenbaum II ascending order II nac/hut report

Chętnie zrecenzowałbym każdą płytę, jaką dostaję, ale to może dopiero wtedy, jak przestaną kręcić seriale, wydawać książki, zlikwidują Ligę Mistrzów itd. Albo jak do „redakcji” 10fs dojdzie kilka osób.

Poniżej kilka materiałów, których uważnie wysłuchałem i które mi się spodobały, ale na to, żeby o nich napisać, nie miałem czasu albo zabrakło po prostu odpowiedniego impulsu, typu: „chuj tam, siadam i piszę”.

***

adam mańkowski – dźwięki z offu [attenuation circuit; 2018]

Kolejny, intrygujący materiał Adama Mańkowskiego, który kilka razy, w różnych wcieleniach gościł na 10fs (tu, tu, tu i może gdzieś jeszcze).

„Dźwięki z offu” to jedna z nienapisanych recenzji w ubiegłym roku. Płyta poświęcona pamięci Grzegorza Królikiewicza, zmarłego w 2017 r., związanego z Łodzią reżysera, scenarzysty, profesora sztuk filmowych i pedagoga. Sama płyta jest, jak pisze Adam, „autorskim projektem muzycznym, który stanowi próbę subiektywnej interpretacji ogromnego bogactwa doświadczeń, jakie niesie ze sobą filmowy debiut Grzegorza Królikiewicza – film «Na Wylot»”.

***

kirszenbaum – stypa komedianta [karrot kommando; 2019]

Biorąc pod uwagę tytuły piosenek („Franz puKafka”, „Siedem minut w Tybecie”) pomyślałem, że to jakiś post-yass będzie. A to folk, ale niezwykły. Postfolk?

Polecam dziwne historie opowiadane przez tę, jak widzę, coraz częściej pojawiającą się tu i ówdzie kapelę, która zdobyła III nagrodę na 21. Konkursie Muzyki Folkowej „Nowa Tradycja”.

„Klezmerski post-rock”, „Wyspiański na mefedronie” – trzeba przyznać, że Karrot Kommando ładnie nam tu to wszystko opisało.

***

ascending order – peace be with u [enjoy life; 2018]

Nie będę kłamał, że wszystko, co wydaje Enjoy Life, wywołuje mój entuzjazm, ale ten ambient jest więcej niż przyjemny. Druga wizyta Ascending Order na 10fs.

***

nac/hut report – wszystko jeszcze jest [crunchy human children records; 2019]

Muzyczne dziwadło, które już gościło na 10fs, znów atakuje. Co tu mamy? Wciągające połączenie połamanego noise’u z dream popem? Mnie tak to brzmi. Ja to lubię, są tacy, co lubią jeszcze bardziej.

nac/hut report – grey zone collapse nostalgia [2017]

bandcamp

facebook

Popsuta elektronika, zamulające wokale, także obecność gitar, które wywołały we mnie skojarzenie, jakby jakiś przećpany DJ remiksował numery z indiepopowej składanki „C86”. Tak brzmi mniej więcej krakowski duet Nac/Hut Report. Oryginalnie niczym jego nazwa.

W wywiadzie dla „Dziennika Polskiego” dowiadujemy się od Brigitte Roussel bądź Li/ese/Li, że Nac/Hut Report lubi zniekształcać to, co ładne. Faktycznie tak jest: para miesza rzeczy popowe z noise’owymi. Wśród ulubionych zespołów wymienia: Royal Trux, Einstürzende Neubauten, Black Dice i Birthday Party. Sam, słuchając „Grey Zone Collapse Nostalgia”, pomyślałem o zespole Bjorna i Erica Copelandów oraz Aarona Warrena.

Dobrze by było, gdyby nowy materiał krakowskiego duetu okroić do ośmiu, góra dziesięciu numerów (raczej usunąć kilka ze środka, nie końca płyty). No ale nie sądzę, by Nac/Hut Report powstał po to, by spełniać zachcianki i się podobać.

nac/hut report – schism no symmetry [double hallucinative; 2015]

10fuckingstars.wordpress.com

bandcamp

double hallucinative

New release by Polish/italian duo Nac/Hut Report. “Schism No Symmetry” LP, composed between 2013 and 2015 in Krakow, goes deeper into the band’s musical obsessions: spastic dynamics, weird electronic treatments, skeletal vocals, “Concrete Musique” attitude and references to middle European avant-garde. Everything here is painfully forced to coexist into minimal harmonic structures.

10fuckingstars.wordpress.com

Ciekawy materiał. Gdy zacząłem słuchać „Schism No Symmetry”, pomyślałem, że to taki poszarpany shoegaze (złośliwy powiedziałby, że wypierdziany). Rzeczywiście, jest w tej muzyce coś z shoegaze’u i dream popu, poszatkowanego noise’em, surową elektroniką.

Konsekwentnie realizowany pomysł na płytę może wywołać znużenie, choć nie musi. Wszystko zależy od nastroju słuchającego, przynajmniej mojego. Polecam.