szpety – szpety [antenna non grata; 2021]


szpety

antenna non grata

fot. Ksawery Jan Wójciński

W związku z tym, że doba trwa zaledwie 24 godziny i trzeba ją spożytkować również na inne rzeczy niż słuchanie muzyki, staram się nie zagłębiać w niegitarowy underground. Nie ignoruję go, ale bazuję głównie na tym, co mi różni dobrzy ludzie podeślą. Inna sprawa, że z niektórymi wydawnictwami czy artystami zżyłem się na tyle, że gdyby przykładowo Pawlacz Perski nie dawał mi już nowych płyt do recenzji, i tak śledziłbym, czy coś wydaje.

Przyszła pora na label Antenna Non Grata, a wraz z nim na starego znajomego – Wojtka Kurka, który w tym roku już dwa razy gościł na 10fs („Npm” i „Buoyancy”).  A właściwie dwoje znajomych, bowiem „Szpety” nagrano w Wieży Ciśnień.

***

Szpety – świetna nazwa. A może trzeba było grać jako Szepty? Jakiś czilaucik z dwoma żeńskimi wokalami. Muzykę z klasą dla ludzi z klasą. Fryzjerski jazz.

Nic z tego. Są Szpety i muzyka co najmniej dziwna. Za instrumenty perkusyjne oraz elektronikę odpowiada wspomniany Kurek, za wokale Antonina Nowacka i Gosia Zagajewska.

***

„Rzur”, „Kruf”, „Maczak”, „Szusz”, „Czops”, „Bzard” – to tytuły utworów. Jak sobie je czytam, kojarzą mi się z imionami nadawanymi członkom Zboru Leczenia Duchem Świętym „Niebo”. Ten materiał robi zresztą poprzez swą parateatralność wrażenie ścieżki dźwiękowej do religijnych obrzędów. Broń Boże, nie uważam, żeby Kurek chciał zostać nowym Kacmajorem. Trzeba jednak przyznać, że ma to niepokojący klimat, na co zresztą większy wpływ niż gra perkusisty mają wokale obu pań (jedna z nich przez chwilę wydaje dźwięki, które kojarzą się z Naido z trzeciego sezonu „Twin Peaks”). Nie wiem, jakiego demona próbuje obudzić nasze trio np. w „Czopsie”. W każdym razie mam nadzieję, że typ śpi dalej.

Ostatnio przypomniałem sobie – od A do Z – stary serial „Robin z Sherwood”. Szpety pasują do tych bardziej mrocznych odcinków. Oczywiście nie czyni to z nich polskiego Clannad.

Napisać, że Szpety są intrygujące, to tak, jakby stwierdzić, że Jordan kapitalnie grał w kosza. Tu by trzeba użyć jakiejś grubszej metaforyki, dać się ponieść, ale nie będę się przecież wygłupiać. Uwarzyli rzur dziwny w smaku. Na pewno nie do masowej konsumpcji.

***

Bardzo przyjemne podczas słuchania tego materiału było dla mnie uczucie, że nagle zacząłem go postrzegać nie jako dziwadło, lecz – że się tak drętwo wyrażę – świadomą wypowiedź artystyczną. Może ja dojrzewałem do muzyki tria Kurek – Nowacka – Zagajewska, a może trzy ostatnie numery najzwyczajniej w świecie wybijają się na tle wcześniejszych. Albo są po prostu bardziej przystępne (np. w „Czopsie” zespół – świadomie lub nie – flirtuje ze starym post-punkiem, który flirtował z afrobeatem, co przywołuje na myśl chociażby wspaniałą Lizzy Mercier Descloux).

Czas pokaże, czy to płyta do słuchania, czy tylko do podziwiania.

(o)(o)(o)(o)(o)(o)(o)(o)(o)(o)

5 myśli na temat “szpety – szpety [antenna non grata; 2021]”

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

%d blogerów lubi to: