Projekt okładki: Joanna Kucharska (Sztukodzieło)
Muzyka, dla której powalczyłem z narastającą niechęć do recenzowania płyt. Próchno – jeden z moich ulubionych zespołów ostatnich paru lat na naszej scenie muzycznej. Jeden z moich ulubionych i najbardziej oryginalnych.
Już otwierający P3 Zmierzch, przypominający nieco duby Ala Cisnerosa, sprawił, iż pomyślałem, że będzie dobrze. No i faktycznie, jest dobrze. A nawet lepiej.
Trudno zaszufladkować to, co gra Próchno. Noise, industrial, pewnie jakiś metal – można kombinować. Gdybym miał szukać powinowactw artystycznych między zespołem Marcela Gawineckiego (bas, syntezator, wokal), Bartosza Leśniewskiego (gitara, syntezator, wokal ) i Artura Sofińskiego (perkusja) a innymi wykonawcam, wskazałbym na wSzaniec. Chodzi tu jednak raczej o klimat (dość ponury), który unosi się nad nagraniami obu zespołów, nie o stricte muzyczne podobieństwo.
No, rzeczywiście nie są to wakacyjne hity. P3 robi wrażenie płyty nagranej przez członków jakiejś społeczności, która w obliczu nadchodzącej katastrofy odseparowała się od reszty i raczej nikogo do siebie nie dopuści. Nie ma na nowym Próchnie grama humoru, ale w przeciwieństwie do dzieł różnych postmetalowo-sludge’owych ponuraków, zupełnie mi to nie przeszkadza.
Najważniejsze są wciąż plemienne bębny Sofińskiego. No i brzmienie, które zespół osiągnął w smarzykowskim Studiu Cierpienie (realizacja i mix: Gawinecki, mastering: Noah Landis z Neurosis). Jest fantastycznie brudne. Mam ochotę wziąć prysznic, gdy wybrzmiewa Powtarzam.
Tak więc bębny Sofińskiego, ale mam wrażenie że bas Gawineckiego zyskał na znaczeniu w porównaniu z poprzednimi płytami (jest to dość kontrowersyjna teza, biorąc pod uwagę, jak brzmiał na Niżu). Leśniewski gra tyle, ile trzeba, a jego gitara jest równie apetyczna, jak ślina kapiąca z pyska Ksenomorfa. No i w sumie ten trop z Cisnerosem i dubem nie jest taki głupi. Epka z trzema-czterema utworami z P3 z dopiskiem dub version w tytułach chyba nikogo by nie zdziwiła. A do wSzańca można też dopisać nasze genialne Lotto. Słychać je w Próchnie.
Do czego się tu przyczepić? Do niektórych wokali (zwłaszcza w Powtarzam). Do tego, że P3 brak spójności Niżu (ten jest krótszy, więc łatwiej było). Z drugiej strony, czy to na pewno zarzut? Taka Spluwa brzmi jak jakiś chory cold wave, a i tak nie masz wrażenia, że jest tu od czapy.
No, właśnie, Niż czy P3? To tak, jakbyś mnie zapytał o to, którego ze swoich kotów wolę (OK, zły przykład, bo odpowiedź jest prosta: najlepszy jest ten, który akurat śpi). Może minimalnie Niż, może akurat tę płytę, której aktualnie słucham. Chyba Niż, ale to w sumie bez znaczenia. Obie są rewelacyjne.
Czekam na to, co panowie wysmażą następnym razem.
***
Jak wskazuje nagłówek, wydawcą płyty jest legendarny Gusstaff, który obchodził niedawno 25. urodziny. 100 lat! P3 można kupić na CD i winylu.