gołębie – dachy [2016]

10fuckingstars.wordpress.com

bandcamp

1

To, co grają Gołębie, przypomina mi trochę The Men z okresu, gdy nie brzmieli już radykalnie, ale wciąż nadawali się do słuchania.

Brzmienie gitar (bas i bębny też OK) i pewna, rzekłbym, przebojowość „Dachów” cieszą mnie niezmiernie, zwłaszcza że ten rok – w przeciwieństwie do 2015 – nie stoi pod znakiem udanych polskich płyt gitarowych.

Miał być na zakończenie jeszcze jakiś suchar dotyczący nazwy, ale zamknę jakże rozbudowaną całość stwierdzeniem, że jest bardzo dobrze i czekam na jeszcze. Wtedy też postaram się nieco więcej o Gołębiach napisać.

bambong – księga bambonga [2014], najpiękniejsze polskie piosenki w interpretacji zespołu bambong [2014], anleżers pleżers [2015]

10fuckingstars.wordpress.com

bandcamp

(o)(o)

Na Bandcampie za darmo do ściągnięcia „Księga” i „Najpiękniejsze Polskie Piosenki”, więc wrzuciłem na serwer „Anleżers Pleżers”. Trzeba kliknąć w cycki.

639925ef2fa04829c8c6af5b808a9212

Marcel Gawinecki gościł na moim blogu chyba aż trzy razy w 2015 roku: z Melisą (można pobrać ich koncert), Ugorami i The Spire (w tej kapeli już nie gra). Płodny artysta. Jeśli jego twórczość stanie się nieco bardziej artystowska, pewnie nominują go do Paszportu Polityki.

Raczej nie za Bambong. Wystarczy zerknąć na tytuły kawałków, żeby zorientować się, że mamy do czynienia z niską twórczością. To, używając określenia wymyślonego chyba przez Darka Dudzińskiego, „retarded rock”.

Jest tu parę dobrych momentów (najlepszy jest pierwszy numer na „Księdze Bambonga”) i wysłuchałem tego w sumie z przyjemnością. Co, oczywiście, świadczy o mnie nie najlepiej.

ugory – k.u.r.s.k. [2015]

10fuckingstars.wordpress.com

bandcamp

Z cyklu: „Nie mam czasu na pisanie recenzji”.

Kolejne nagrania, za którymi stoi Marcel Gawinecki (Melisa, The Spire). Experimental, drone’y, te sprawy. Bardzo dobrze się tego słucha, a ja nawet gdybym umiał taką muzę recenzować, to i tak nie mam obecnie czasu. :)

Ale polecam.

the spire – earth mantra [2015]

10fuckingstars.wordpress.com

bandcamp

facebook

10fuckingstars.wordpress.com
fot. Tomasz Rolniak

Z cyklu: „Nie mam czasu na pisanie recenzji”.

Zespół Marcela ze świetnej Melisy. The Spire to, panie kochany, metal: surowy, z basem ważniejszym od gitary i z szatańskim wokalem. Czasem taki, rzekłbym, bezpośredni, czasem – połamany. Mamy też fragment, nazwijmy go, drone’owo-psychodeliczny, czyli utwór tytułowy; chyba najlepszy na płycie.

Bardzo dobry materiał, wyzbyty patosu, ściśniętej dupy (co w sumie nie musi być zarzutem – vide Neurosis), i mimo że niebędący pastiszem, to jednak z mrugnięciem oka.

A tak w ogóle: to, co najbardziej spodobało mi się w polskim undergroundzie w 2015 roku, to środowisko („środowisko”, bo to zawsze, jeśli dobrze kminię, w jakiś tam sposób ludzie związani ze sobą) odpowiedzialne za Brooks Was Here, The Spouds, Melisę czy właśnie The Spire.

Będę kibicował też w 2016 – jako kibic w kapciach, ale też chętnie zabiorę swoje stare dupsko na koncerty, jeśli odbędą się w miarę blisko mojego „miasta”.

%d blogerów lubi to: