va – touch and go w antenie krzyku #6/2000-1/2001 / kate moss by mario sorrenti

10fuckingstars.wordpress.com

linki w komentarzach / links in comments

tracklista

antena krzyku

touch and go / quarterstick records

Padł mi komp, więc muzyki słuchałem tylko z winyli i CD. No i przeglądając półkę z płytami, trafiłem na tę składankę, dawno temu dołączoną do „Anteny Krzyku”. Od Don Caballero do Skull Kontrol.

Ponoć Steve Albini miał powiedzieć, że każdemu, kto wskaże lepszą wytwórnię niż T&G, zrobi laskę. Uwielbiałem wchodzić na touchandgorecords.com za starych czasów, gdy zaczynałem korzystać z netu. Różnorodność tych kapel działała na wyobraźnię. Zresztą do dziś tak jest.

***

Nie jestem pewien, czy piękna, ale do bólu fotogeniczna Kate Moss. Wszystkie – chyba – zdjęcia autorstwa Maria Sorrentiego.

1

2

3

4

5

6

gorge trio – dead chicken fear no knife [1998] / caitlin worthinghton

10fuckingstars.wordpress.com

linki w komentarzach / links in comments

skin graft records

discogs

GORGE_TRIO_001

Blog istnieje już tak długo, że zdążyłem się zestarzeć, wrzucić tu niemal wszystkie ważne dla mnie zespoły. No cóż, powiedzmy, że dopóki nie dowiem się, czy sąsiadka w rozciągniętym T-shircie obciągnęła szpakowatemu listonoszowi, coś tu jeszcze będę dodawał.

Gorge Trio to zespół składający się z ¾ Colossamite. Tworzą czy też tworzyli go: Chad Popple (grał też z naszym LXMP), Ed Rodriguez i John Dieterich (ten chyba nie pojawił się na „Dead Chicken”). Jak widać, brakującą ¼ stanowi Nick Sakes.

Muzyka zawarta na tym LP przywodzi mi na myśl Storm & Stress, choć trudno w sumie powiedzieć, żeby Gorge Trio grało podobnie. Może chwilami. Mathrockowo-postrockowe, psychodelizujące dźwięki, odjeżdżające w rejony tzw. eksperymentalnego rocka, „gęste” bębny… Dobre. A gdy ma się dzień na słuchanie takiej muzyki – dobre w chuj.

***
Caitlin Worthinghton. Tak powinny wyglądać dziewczyny. I nie używać ajfonów.

1

2

3

4

5

6

storm and stress – storm&stress [1997] / dany peschl

storm

linki w komentarzach / links in comments

touch and go records

kevin shea

1

Zawsze mnie ciekawiło, dlaczego post-rockiem nazywa się to, co grają np. i Tortoise, i Mogwai, zespoły tak różne od siebie. Dla mnie kwintesencją post-rocka są nagrania chyba nieco zapomnianej kapeli z Touch and Go Records, Storm and Stress. Oni faktycznie brzmią trochę, jakby rock umarł, i muzycy próbowali go metodą prób i błędów ożywić.

Uwielbiam takie gęste bębny. Swoją drogą, ciekawe, co myślał o całej tej sesji nagrywający ją Steve Albini, który nie trawi jazzu.

Zespół tworzyli: Ian Williams – gitara i wokal (przed Storm and Stress grał w Sludgehammer i Don Caballero, teraz w Battles), Kevin Shea – bębny (było trochę tych grup, dziś na pewno jest związany z Talibam! oraz Barr / Shea / Dall) oraz M. Eric Topolsky aka Eric Emm – bas (wcześniej Vehicle Flips, Good Morning i Don Caballero, wydał też singla jako Eric Emm, obecnie Tanlines i chyba Restless People). Oczywiście ci trzej panowie, może poza Williamsem, mogli grać również w 155 innych zespołach.

***

Dany Peschl i jego seria „Disturbes”, czyli ludzie niby złapani w żenujących, zawstydzających czy po prostu intymnych sytuacjach. Fajny pomysł, druga fotka rozpierdala. :)

1

2

3

4

5

6

%d blogerów lubi to: