v/a – nothing short of total war (part one) [blast first; 1989] / karl hutton

linki w komentarzach / links in comments

POMAGAMY UKRAINIE

blast first

touch and go records

Drugiej części chyba nie było.

Zawsze byłem fanem składanek (nawet samemu chciało mi się je robić), ale w tym roku mam lekki kryzys. Jednej nowej nie zmęczyłem, druga czeka.

Tak czy siak, lubiłem spędzić pół dnia na odsłuchiwaniu kompilacji: najlepiej, gdy znałem ze trzy zespoły, a resztę poznawałem dzięki danej płycie.

Wychodzi tego od groma. Najczęściej miałem do czynienia z postpunkowymi rzeczami i sceną indie z Wielkiej Brytanii, miliardem indie- czy tweepopowych kapel stamtąd. Jakiś zespół wydał jednego singla w 82, a ja z satysfakcją odkrywam informację, że wokalistka Susan obecnie uczy w szkole w Leicester. W sumie przyjemny sposób na marnowanie życia.

Jak wspomniałem, mam lekki kryzys składankowy, ale jak sobie włączyłem „Nothing Short of Total War”, pomyślałem, że można by ją wrzucić. Obok gwiazd są tu zespoły pewnie niektórym nieznane, przez innych zapomniane. Zamula trochę Sonic Youth.

Ta płyta może z jednej strony rozczarowywać, z drugiej – imponować totalną wyjebką. Przepiękny zapis lat 80. i jednocześnie kolejnej dekady.

A kompilacje wciąż mają się dobrze. Dziś – ze smutnych przyczyn – może lepiej niż kiedykolwiek.

Wspomnijmy też z należytym szacunkiem Blast First. Kurde, ile oni wspaniałych rzeczy wydali.

Również w 1989 wyszedł materiał „The Devil’ Jukebox” – to poszerzona wersja „Nothing Short of Total War”.

***

Wspaniały Kurt Hutton, panie i panowie. Nie znalazłem porządnej strony o nim. Mnóstwo zdjęć jest na Getty Images. Niestety każde zostało sprofanowane przez ich logo.

theoretical girls – theoretical record [acute records; 2002] / dirk reinartz

linki w komentarzach / links in comments

bandcamp

acute records

Lubię słuchać składanek z zespołami post-punkowymi i no wave (dużo ich wychodzi) i sprawdzać, jak się potoczyły losy ludzi, którzy w nich grali. Od tych, którzy szybko zniknęli ze sceny, po tych, którzy zrobili karierę w popie, jak chociażby Simple Minds czy INXS.

Jeżeli chodzi o Theoretical Girls, najbardziej znanym członkiem zespołu był Glenn Branca. Legendarny, niezwykły muzyk, który współpracował m.in. z Rhysem Chathamem i Sonic Youth. Zmarł na raka gardła w maju 2018 r.

Jeżeli chodzi o innych członków i członkinie Theoretical Girls, to Margaret de Wys komponuje muzykę filmową, jest też instalatorką dźwięku (o ile tak to można przetłumaczyć). W 2001 r. wydała płytę w Ecstatic Peace!, wytwórni założonej przez Thurstona Moore’a. Strony internetowe, które podlinkowała na Facebooku (ostatni wpis z 2018 r.), padły, trudno więc stwierdzić, jak się ma i co robi.

Wharton Tiers, który wyprodukował chociażby „Meantime” Helmet, ma bardzo dobrą – co dziś jest rzadkością – stronę internetową, więc łatwo sprawdzić, co u niego.

Najtrudniej coś znaleźć na temat Jeffreya Lohna. Ale coś można. No i z Bandcampa Theoretical Girls można się dowiedzieć, że jest artystą, kompozytorem, pisarzem, nauczycielem i hydraulikiem. Był też najważniejszą postacią Theoretical Girls. „Theoretical Record” – na to wygląda – zawiera wyłącznie jego kompozycje, może stąd brak „You Got Me” Branki.

Za życia Theoretical Girls wydały singla „U.S. Millie / You Got Me”, i to by było na tyle. Nagrania tego zespołu (i The Static) można było znaleźć na kompilacji Branki „Songs ‘77’-’79” (merlin.pl sprzedawał ją jako muzykę klasyczną). Lepsza jest jednak „Theoretical Record” (na Bandcampie widnieje jako self-titled).

Jak to w przypadku tego typu wydawnictw, są tu nagrania w lepszej i gorszej, są też właściwie szkice utworów. Nie zmienia to faktu, że ten wybitny zespół w niektórych utworach po prostu jest rewelacyjny – czasem brzmi jakby ożenić Shellaca z „At Action Park” (w „A Minute” chicagowskie trio nawiązuje zresztą do „Computer Dating”) z This Heat. Są to chwile nieprzyzwoicie wręcz intensywnej zajebistości. Końcowe numery, w tytułach których widnieje („Second version”) emanują podskórną energią na granicy rozjebania głośników.

Część utworów brzmi jak poważka grana przy użyciu rockowego instrumentarium, ale nie ma na „Theoretical Record” nudy, akademizmu ani wymyślania kwadratowych jaj. Sama surowa energia zespołu, którego wpływ na gitarowe granie lat późniejszych jest aż nadto słyszalny.

Gdyby zrobić konkurs na najbardziej niedoceniony zespół w historii rocka, pewnie Theoretical Girls zająlby wysokie miejsce. Z drugiej strony, jak docenić coś, co wydało zaledwie singiel.

***

Dirk Reinartz

all scars – early ambient [1997] / letizia battaglia

linki w komentarzach / links in comments

bandcamp

dischord

wfmu.org

freemusicarchive.org

Może najbardziej free zespół w katalogu Dischord Records, kojarzący się chwilami z inną kapelą z waszyngtońskiej wytwórni, Black Eyes, gdy ta szła w stronę bardziej otwartej formy swych utworów.

Otwierający „Early Ambient” utwór „(tk. 1) Early Set” znalazł się na fantastycznej składance „Dischord 4 Poland”, która ukazała się wraz z nieodżałowanym magazynem „Brum” w 1998 r. Jest to jednocześnie utwór bodaj najbardziej trzymający się posthardcore’owej estetyki. Pozostałe, należące do zbioru „Early Set” (kawałki 1-9, nagrane od 1 do 9 maja 1996), przeplatają się w coraz większym stopniu z eksperymentalnym graniem, nie mówiąc już o drugiej części płyty, „Ambient Set” (10-16.10.1996) – tutaj panowie mogą nie przypaść do gustu fanom zespołu Analogs.

Za „Early Ambient” stoją postacie znane z wielu waszyngtońskich zespołów, m.in. Brendan Canty z Fugazi. Fantastyczny album, który za każdym razem – że tak banalnie zapodam – można odkrywać na nowo.

Dodajmy, ze na drugim LP – „Introduction of Humanity” (1999) – panowie już niemal zupełnie uwalniają się z okowów postHC. Trzeci – „Lunar Magus” (2002) – zamknął dyskografię All Scars. Na wiolonczeli zagrała tu Amy Domingues. Trio zawędrowało w naprawdę dziwne rejony (vide wykręcone country w „Aleatoric Chambers”).

W sumie najbardziej przystępnym materiałem All Scars jest epka z 1998 r.

***

Letizia Battaglia – fantastyczna fotografka. Dziś 85-latka, kiedyś uwieczniała na zdjęciach mafię. Ma bardzo ciekawą biografię, więc warto poszukać artykułów na jej temat.

trobecove krušne peći – 85 [1992] / larry sultan

linki w komentarzach / links in comments

discogs

Wracamy do Chorwacji. Tym razem postpunkowe, zahaczające o no wave, Trobecove krušne peći (z bębniarzem Sexy, Ratko Daniloviciem, który na „85” akurat nie grał) – zespół, który gra do dziś. Materiał został wydany przez Kekere Aquarium w 1992, lecz nagrany – siedem lat wcześniej. Boże, jak to brzmi i w ogóle. Piękna płyta.

Nazwa jest, delikatnie rzecz ujmując, kontrowersyjna, gdyż za inspirację dla niej posłużył Metod Trobec, słoweński seryjny morderca, który gwałcił kobiety, zabijał, a następnie palił w piecu. Stwierdzono, że ma na koncie pięć ofiar, ale zapewne było ich więcej. W 2006 Trobec powiesił się w celi.

Trudno znaleźć coś na temat zespołu w sieci, a przecież wciąż działa. Podobnie jak Kekere Aquarium, które wydało „85”, a też chyba nie odkryło internetu.

Nie słuchałem jeszcze ostatniej płyty TKP, „Ether” (2017). Trochę się obawiam, że będzie kiepska. Różnie bywa ze starymi kapelami nagrywającymi coś raz na sto lat.

Chłopy są starsze od polskich panków, ale oczywiście lepiej grają. xD

***

Larry Sultan

rhys chatham – die donnergötter [1987] / lily zompouli

10fuckingstars.wordpress.com

linki w komentarzach / links in comments

rhys chatham

table of the elements

1

63-letniego dziś Rhysa Chathama poznałem dzięki kawałkowi ze składanki „New York Noise” – niesamowicie spodobało mi się brzmienie gitar w numerze „Drastic Classicism”.

Chatham zaczynał od strojenia fortepianu La Monte Younga; pewnie kontakt z tym gościem miał wpływ na nowojorczyka. Dodajmy do tego współpracę z Tonym Conradem i mamy nastolatka, który miał zupełnie niesamowity muzyczny start. Jak ktoś ma czas, niech sobie poczyta na temat Chathama, bo jest o kim.

Co ciekawe, najwięcej płyt zaczął wydawać, gdy miał już pięćdziesiątkę. Ja jednak wrzucam rzecz z 1987 roku – „Die Donnergötter”, na której pojawił się wspomniany „Drastic Classicism”. Trochę tego nagrał, ale jak na awangardzistę – nie jest to liczba porażająca.

Ten album ukazywał się na przestrzeni lat z różną liczbą kawałków w różnej kolejności, z innymi okładkami. Ja wrzuciłem wersję z 2006 roku, wydaną przez Radium na CD. Table of The Elements (Radium to zresztą jego sublabel) wydało w tym samym roku podwójny LP, z jednym dodatkowym kawałkiem: „Guitar Trio, Take Two”.

Wspaniała rzecz. Wystarczy posłuchać, jak tytułowy numer antycypuje post-rock. Podobnie zresztą jest z „Guitar Trio” skomponowanym w 1977 roku. Bomba.

***

Lily Zoumpouli

1

2

3

4

5

6

lake of dracula – lake of dracula [1997] / synchrodogs

10fuckingstars.wordpress.com

linki w komentarzach / links in comments

skin graft records

discogs

lake of dracula

Zespół, w którym udzielał się m.in. Al Johnson z U.S. Maple, co trochę słychać na płycie. Nie jest to „klasyczny” noise rock, ale posłuchajcie chociażby basu w „Memories of Me”. Kapitalna płyta.

***

Synchrodogs

1

2

3

4

5

6

lizzy mercier descloux / rosa yemen – press color [2003]

10fuckingstars.wordpress.com

linki w komentarzach / links in comments

lizzymercierdescloux.com

0

człowiek ma tyle szczęścia w życiu, że gdyby wsiadł na statek, byłby to zapewne achille lauro.

lizzy mercier descloux – mojej ulubionej kobiecej postaci ery post-punka – życie nie rozpieściło: rak załatwił ją w minutę osiem.

na tę płytę składa się nie tylko „press color” (1979) lizzy mercier descloux (z bonusowymi kawałkami), ale i ep-ka (1979) rosa yemen – duetu, w którym artystka występowała z d.j. barnesem.

kończą się już artyści, których chciałem wrzucić na bloga. pora się powoli zwijać.

1

2

4

5

6

%d blogerów lubi to: