paweł doskocz/wojtek kurek – npm [czaszka records; 2021]

czaszka
doskocz
kurek

Kiedyś było lepiej: gdy jakaś jazzowa albo okołojazzowa alternatywa coś nagrała, nazywało się to „yassem”, i już. Jak określić muzykę duetu Paweł Doskocz – Wojtek Kurek?

„Fryta, preparacja, melodia, trans i piosenki – wszystko, wyjątkowo bez elektroniki” – czytamy na Bandcampie wydawcy, Czaszki Records. Jak tu jest „melodia” i zwłaszcza „piosenki”, to ja właśnie siedzę z Patrycją Markowską na Zanzibarze.

„Energia gitary i perkusji osadzona w krótkich, skondensowanych formach. Brudne tematy, które dają się zanucić, żywiołowa perkusja, która nadaje wszystkiemu rozchwianego pulsu” – o, to już bardziej adekwatne, poza nuceniem.

Mnie ten materiał kojarzy się z… koncertem Doskocza i Kurka (przy okazji polecam tegoroczny materiał, „Buoyancy”). Piękny czas: Katowice, salka w „Drzwiach Zwanych Koniem”, 10 osób w środku (nie licząc muzyków), dobry set na gitarę i zestaw perkusyjny, potem piwo. Następnie nastał „Black Mirror” i tyle było z koncertów.

***

Nad „npm” czasem unosi się trochę zappowski klimat. Myślę, że takie coś mógłby też nagrać Macio Moretti, choć nie mam pojęcia, co robi obecnie, a bębnienie Kurka odpowiada mi bardziej niż jego. Świetny perkusista – i free, i uporządkowany. Lubię też granie Doskocza, który sprawdza się w jazzowej awangardzie, ale gdyby przyszło mu do głowy nagrać psychodeliczno-garażową płytę (oczywiście z Kurkiem), odrobinę piosenkową, to efekt również mógłby być więcej niż zadowalający .

***

Najlepsza na płycie jest chyba „Mogielica”, kojarząca się z niepiosenkowym Sonic Youth z domieszką mroku serwowanego przez obłąkańców z Les Rallizes Dénudés.

Pod koniec można poczuć zmęczenie „npm”, wynikające z dotychczasowej intensywności nagromadzenia dźwięków, nie ze słabości ostatnich numerów – „Kopy Kondrackiej” i „Świnicy”.

I dobrze. Po to jest awangarda: by wkurwiać i męczyć.

(o)(o)(o)(o)(o)(o)(o)(o)(o)(o)

%d blogerów lubi to: