maryna boryna szczygieł peleryna (podsumowanie 2022, cz. 1)

Rok się kończy, więc pora na zestaw ulubionych płyt. „Ulubionych”, nie „najlepszych”. Zdarza się, że wysoko oceniam jakiś materiał w recenzji, ale żebym go bardzo lubił – trudno stwierdzić.

Kolejność nie ma większego znaczenia. Może poza miejscem pierwszym, bo drugi album Titanic Sea Moon jest mi najbliższy – jeśli można tak powiedzieć – duchowo.

Żadnego krytykowania w tym podsumowaniu. Jezus patrzący z obrazu kupionego w Domach Tkaczy w Chełmsku Śląskim mówi, że nie warto.

A cały ten post wygląda paskudnie i nieczytelnie. Pora pomyśleć o jakichś zmianach graficznych.

(o)

titanic sea moontitanic sea moon [fonoradar records]

maść na szury

maść na szury

szur jebnięty jest

z natury

Mój ulubiony zespół stąd, więc się trochę poegzaltowałem w recenzji, ale wszystko podtrzymuję. Również to, że pierwsze 3-4 utwory mogły wyjść jako epka – żeby płyta była krótsza i bardziej spójna. Aha, Darek Dudziński wspaniałym perkusistą jest.

Prawdziwą ucztą dla tak wrażliwych osób jak ja są koncerty Titanica. Niestety, z powodu choroby żona i ja nie mogliśmy pojechać do Czech na te czary-mary.

egzaltacja recenzenta

(o)(o)

coagulantarchival recordings for paolo monti [antenna non grata]

Gdyby nie Marcin Olejniczak z Antenny Non Grata, może w życiu bym nie trafił na Coagulant (-a?), projekt Fabia Kubica. Bardzo cenię to wydawnictwo, regularnie dostarczające nam eksperymentalnych dźwięków na cedekach. Działające, podejrzewam, na granicy zwątpienia.

hipnotyczne drone’y

Poświęcając czas Antennie, nie zapomnijcie o emiterze i jego Five tracks from a single source:

(o)(o)(o)

deathcrashreturn [untitled (recs)]

Ekipa zaprzyjaźniona z Black Country, New Road. Muzycznie jednak to zupełnie co innego. Slint, Codeine, lata 90., ale bez stylizacji. Naturalne i doskonałe. Długie, a mimo to bez dłużyzn. Chciałbym deathcrash na żywo.

Podobne nudziarstwo:

(o)(o)(o)(o)

water damagerepeater [12xu] / but the rat was very smart [sophomore lounge]

(o)(o)(o)(o)(o)

Absolutnie wspaniałe. Trudno, żeby było inaczej, gdy spotykają się ludzie z Marriage, Black Eyes czy USA/Mexico. Najpierw wyszła Repeater, potem Rat – efekt tej samej sesji. Warto poznać obie. Minimalny maksymalizm, repetytywność, brud, geniusz. U nas w podobne rejony zapuszcza się chwilami morze. Daję obie płyty, bo choć chyba bardziej podoba mi się druga, kto wie, czy bym je odróznił.

(o)(o)(o)(o)(o)

nina nastasiariderless horse [temporary residence ltd.]

Historia tragicznej miłości Niny Nastasii, którą można przeczytać na jej Bandcampie, daje po łbie. Amerykańska artystka doszła do siebie (przynajmniej w dużym stopniu) i po kilkunastu latach wróciła z bardzo surową, minimalistyczną płytą. Nie jest to jej najlepszy materiał, ale wobec tego, co przeżyła, nie ma to wielkiego znaczenia. Zresztą jest to po prostu świetna płyta. Najmocniejszy utwór to This Is Love, który stał się obok A Dog’s Life moim ulubionym tej artystki.

(o)(o)(o)(o)(o)(o)

oren ambarchi, johan berthling & andreas werliinghosted [drag city]

Australijsko-szwedzka współpraca, której efektem jest to cudo. Łeb mnie napierdala, gdy pomyślę, że istnieje taki artysta, jak Oren Ambarchi.

No i która lepsza, Ghosted czy trochę „thenecksowa” (gra tu Chris Abrahams) Shebang? Tak czy siak, 2022 rokiem Ambarchiego.

(o)(o)(o)(o)(o)(o)

burnt friedman & joão pais filipeautomatic music vol. 1 – mechanics of waving [nonplace]

Nie ma już z nami Jakiego Liebezeita, lecz Burnt Friedman wciąż jest królem w świecie mechanicznych rytmów i nie pracuje z przypadkowymi ludźmi. João Pais Filipe mówi o tym, że CAN z Liebezeitem miało na niego ogromny wpływ. Więc to, że tworzy z Friedmanem, to piękna kontynuacja tego, co znamy z Secret Rhythms.

(o)(o)(o)(o)(o)(o)(o)

immolationacts of god [nuclear blast]

Są tacy, co twierdzą, że Immolation znów zagrało to samo i że Acts of God to płyta zdecydowanie zbyt długa. Jebać ich.

Ten zespół to potęga. Zabija nawet z mp3. Aż boję się włączyć winyl.

Będąc przy death metalu, trzeba wspomnieć o epce Malefic Throne (Hells Headbangers), który tworzy m.in. Steve Tucker z Morbid Angel. Trzy wpierdole plus cover Sodom. No i zapowiedziana na przyszły rok duża płyta. Oby bolało.

(o)(o)(o)(o)(o)(o)(o)(o)

morzeorka [nasiono records]

W recenzji pisałem o tym, że lubię myśleć, iż taka muzyka mogła powstać tylko nad morzem. Gdy słucham orki, zdarza mi się pomyśleć też o Water Damage. I odwrotnie. Chyba już napisałem coś podobnego.

(o)(o)(o)(o)(o)(o)(o)(o)(o)

faustdaumenbruch [erotox decodings]

To faust Zappiego Diermaiera, który odróżniamy od innych Faustów (w świecie niemieckiego krautocka też się kłócą) poprzez to, że nazwa zapisywana jest małą literą. Faust Joachima Irmlera to Faust, natomiast Faust Jean-Hervé’a Perona (do 2021 r. z Zappim) to FaUSt. Tak więc faust to w sumie nowy zespół, bowiem na koncie ma tylko Daumenbruch. Proste jak sprawy premii w polskiej kadrze.

Te trzy utwory nagrali Diermaier, Dirk Dresselhaus i Elke Drapatz. Dostali je inni muzycy (m.in. dwaj z Einstürzende Neubauten) i nie wiedząc, co kto robi, dograli swoje. Mistrzostwo.

(o)(o)(o)(o)(o)(o)(o)(o)(o)(o)

aleksandra słyżvibrant touch [warm winters ltd.]

Polska artystka mieszkająca w Norwegii wydaje płytę w słowackim labelu. Kiedyś dałoby to asumpt do rozważań na temat globalnej wioski itp., dziś dziwi to w takim samym stopniu, jak Hiszpan w polskiej ekstraklasie. Dość późno poznałem Vibrant Touch, nie wysłuchałem jej tyle razy, ile bym chciał, ale zachwyt jest.

I jeszcze jedna płyta, w której nie znajdziesz za wiele rocka, monka narren (Opus Elefantum):

I to na tyle. Może pojawi się druga część.

KONCERTY

Bywało się, choć rzadko. Za to na jakich.

The Cure (Kraków, 22.10.2022)

Ostatnio byłem na nich w katowickim Spodku. Kawał czasu. Pamiętam, że koleżanka wysyłała mi SMS-y z relacją z meczu Ligi Mistrzów Roma – Real (to była chyba druga kadencja Fabia Capello, więc trochę zleciało). Było ostro i bez klawiszy. Długo i wspaniale.

Teraz było czasem ciężko i głośno, no i były klawisze. Co najważniejsze, było długo i wspaniale. Początkowo jakoś to wszystko średnio mi brzmiało, lecz nie musiało minąć dużo czasu, żebym poczuł się jak w niebie i wzruszył parę razy.

A w klimat koncertu wprowadzały mnie wspomnienia, nieustająca miłość do Kjurów oraz stare „Non Stopy”.

Nick Cave and the Bad Seeds (Gliwice, 6.08.2022)

Cave (jest w wybitnej formie) nie jest dla mnie tak istotnym artystą jak Smith, ale w sumie niewielu jest, których bym bardziej lubił i podziwiał niż Australijczyka. Problem podobny jak z The Cure: zbyt wiele genialnych numerów, by nie znaleźli się rozczarowani setlistą. No i w sumie ja do nich należę, choć np. Vortex był przemiłą niespodzianką.

Dziwne wrażenie: na The Cure wydawało mi się, że jestem w tym samym miejscu, w którym byłem na Cave’ie. Te koszmarne Tauron Areny niczym się nie różnią. Siedząc w takim, pozbawionym wyrazu molochu, jeszcze bardziej docenia się fantastyczny budynek NOSPR-u. Tam zresztą widziałem w tym roku jaimie branch, której już nie ma z nami.

Pytanie (w obu przypadkach), na ile to zaangażowanie w granie, biorąc pod uwagę wysiłek fizyczny i psychiczny, jaki trzeba włożyć w trasy, jest kwestią kreacji pod publikę.

Aleksandra Słyż (Katowice, 12.11.2022)

Witamy panią ponownie.

Znów na siedząco, tym razem w Kinoteatrze Rialto. Najlepsze w Katowicach są właśnie kina: Rialto, Światowid i mój ulubiony Kosmos, w których można zobaczyć ambitne filmy współczesne, ale też starocie.

Podczas występu Słyż myślałem o tym, że mógłby się nigdy nie skończyć. Wsiąknałęm w tego typu granie (pętle, drone’y etc. w 2022 głównie dzięki Disintegration Loops Williama Basinskiego).

Starzy Singers (Łódź, 16.12.2022)

Po raz ostatni Starych widziałem 15 lat temu, na mysłowickim Off Festivalu. Co to był za koncert! Tzn. ten teraz, w Łodzi. W Mysłowicach też. W takim razie: co to były za koncerty! Pomyśleć, że w jednym roku zobaczyłem The Cure i Starych Singers. Było naprawdę doskonale. Miejsce świetne, ludzi pełno. Jak oni w ogóle grają – kłaniam się nisko, szacunek. Aż człowiek zapomniał w ten piątkowy wieczór o tym, że na dworze panuje pogoda nieprzyjazna dla żywych organizmów.

emiter – five tracks from a single source [antenna non grata; 2022]

emiter

antenna non grata

fot. Dewi Anna

WSPOMINKI, BY UCIEC OD PISANIA O MUZYCE

Myślałem ostatnio o tym, że po raz pierwszy z twórczością Marcina Dymitera spotkałem się w… radiowej Trójce. W pierwszej połowie lat 90. leciała w niej wybitna audycja Macieja Chmiela, „Ręka boksera” (odgrażałem się kiedyś, że zripuję te wspaniałości z kaset do mp3, ale taśmy jednak zaginęły podczas przeprowadzek), i w jednej z nich MC Chmiel puścił jakieś utwory Ewy Braun; na pewno „Kamienny krzyż” (wstęp trochę jak „To tylko tango” Maanamu), puentując go stwierdzeniem, że ta piosenka dokonuje ostatecznego podziału na „my i oni”. Pamiętam, że zabrzmiało to bardzo poważnie jak na tego dość frywolnego radiowca.

Pozostając w temacie poczucia humoru, poważka Ewy Braun męczyła jej perkusistę, Dariusza Dudzińskiego, stąd dowcipny, jednoosobowy zespół Przyzwoitość. Może też nieco cierpiał Dymiter, bo jako emiter nagrał prawdziwy hit, jakim jest (albo powinno być) bez wątpienia „1500 wiadomości” z „#2: Static”, będący odbiciem słynnych wersów z „Randki z mutantem” Pawła Konnaka: „[kot Antek] rozszerzy zasięg telefonów era gsm / mówi szymon ja kocham erę gsm / bo pierwsze pięć sekund rozmowy jest za darmo / i można powiedzieć dupa dupa dupa”.

Tak więc Dymiter towarzyszy mi od 30 lat. Były przecież oprócz Ewci wspaniałe Mordy, niski szum, Trys Saulės, Zemiter (duet z Hubertem Zemlerem), Sonda, współpraca z Arszynem, solowe płyty jako emiter czy pod własnym nazwiskiem… No, trochę tego jest.

NOBEL DLA DYMITERA!

51-letni słupszczanin zdaje się być osobą dość pracowitą. W tym roku – oprócz „Five tracks” – wydał „Where old buildings once stood come new ones” w Pawlaczu Perskim i ELECTRONICS FOR DOGS (w duecie z Dominiką Korzeniecką).

Facet wydał multum płyt, nagrywa innych wykonawców, prowadzi warsztaty, jest kuratorem festiwali, pisze książki (np. „Notatki z terenu”), jest po prostu żywą legendą undergroundu, choć nie dba o poklask (polecam w tym miejscu bardzo dobrą stronę emitera, żeby poczytać o jego działalności). Myślę, że gdy prezydentem zostanie jakiś Trzaskowski, Dymiter dostanie Złoty Krzyż Zasługi – niczym nasze stare punki od Komorowskiego.

***

Muszę się przyznać, że kompletnie nie potrafię załapać field recordingu (choć i w tej materii coś tam pomarudziłem), którego nasz bohater jest bodaj najbardziej znanym propagatorem w Polsce i stanowi on pokaźną część jego twórczości, więc nieco od tego, co były gitarzysta i wokalista Ewy Braun robił w ostatnich latach, się oddaliłem.

Natomiast gdy dostałem nowe płyty od Antenny Non Grata: „Five tracks from a single source” właśnie, „Breath” ZTB, „zeroes on the loose” gr​ü​m, pomyślałem, że warto wpierw sprawdzić, co słychać u Dymitera. Wręcz postanowiłem sobie, że jaka by nie było jego nowe dzieło, napiszę o nim.

CYTAT Z BANDCAMPA, BY UCIEC OD PISANIA O MUZYCE

„Jakiś czas temu przygotowałem ścieżkę dźwiękową do prac Magdaleny Franczak. W Miejscu Projektów Zachęty w Warszawie, odbyła się wystawa dwóch artystek – Yael Frank i Magdaleny Franczak pt. «Lód topnieje, Pani Frankczak». Po kilku latach, przeglądając dźwiękowe archiwa, znalazłem utwór z wystawy, a także osobne tracki, z których powstał. Zacząłem słuchać ich jak osobnych utworów. Okazało się, że to dobry początek do dalszej dźwiękowej podróży. Pomyślałem, żeby nawiązać do pojedynczych tracków i na ich podstawie nagrać nową muzykę. Tak powstał ten album”.

W KOŃCU TRZEBA SIĘ Z NIĄ ZMIERZYĆ

No dobra. „Five tracks from a single source” to obok „Archival Recordings for Paolo Monti” Coagulant wydawnictwo Antenna Non Grata, które w ostatnim czasie zrobiło na mnie największe wrażenie. Okazało się znów, że tworzenie muzyki na podstawie starych tracków może przynieść nadspodziewanie dobry efekt. Innym przykładem tego typu działania, o którym z przyjemnością tu pisałem, było zeszłoroczne „Sune Soundtracks” Pawła Nałyśnika.

Płyt z tzw. experimentalem wychodzi pewnie kilkaset dziennie, często po niecałej minucie takowe dzieła wyłączam i nigdy do nich nie wracam. W tym przypadku jest inaczej i nie sądzę, by była to magia nazwiska, bowiem – jak wspominałem – część z tego, co nagrał Marcin Dymiter, nie trafiało do mnie.

***

Trudno napisać coś sensownego o zawartości nowego CD emitera, bo ileż raz można powtarzać to samo przy okazji kolejnego materiału z ambientem, noise’em czy dub techno. Tak czy siak, „Five tracks from a single source” przewspaniale szumi, buczy i trzeszczy oraz trochę też wyje, a nawet (w „4.”), skrzeczy. Mój ulubiony kawałek to chyba „2.” – z tą „przypaloną” elektroniką – który przywołuje na myśl wczesne nagrania kompana pana Marcina z Mapy, Paula Wirkusa.

Kończy się kolejny rok, za chwilę znów zabawa w wybieranie ulubionych płyt. Znajdzie się chyba miejsce dla „Pięciu utworów z jednego źródła”.

(o)(o)(o)(o)(o)(o)(o)(o)(o)(o)

tu nadaje anatomia rekina – kompilacja mp3

Kolega Adam B., wybitny znawca noise rocka, jedyna osoba, która zna więcej kapel niż ja, zrobił zajebistą składankę. Zapraszam wszystkich do ściągania i słuchania.

„Pomysł na kompilację “Tu nadaje anatomia rekina” powstał w mojej głowie na krótko przed zakończeniem działalności audycji Anatomia Rekina, a tym samym, tuż przed moim pożegnaniem z radiem (nie wiem jednak czy było to ostateczne moje rozstanie z eterem). Udało mi się namówić zaprzyjaźnionych muzyków aby otworzyli swoje archiwa i udostępnili wcześniej niepublikowane utwory. Nie spodziewałem się, że zbiorę tyle zacnych nagrań. Są wśród nich kawałki grup już nieistniejących, jak choćby “Spawłem” kapitalnej, ale i mocno niedocenionej grupy Columbus Ensemble, są nagrania live (Plum, Ed Wood), kowery (Frank Zappa w wersji Starych Singers). Niektóre utwory wydobyto z tak głębokich czeluści, że ich jakość techniczna nie jest najwyższa. Z drugiej strony, dla mnie, ale też mam nadzieję dla każdego kto posłucha tej płyty – kompilacji, te utwory mają ogromną sentymentalną wartość.

Dziękuję wszystkim artystom, którzy zgodzili się aby ich numer znalazł się na tej kompilacji.

Patronat nad płytą objęło Studenckie Radio Żak.

Album dostępny jest do ściągnięcia za free z:
1) http://anatomiarekina.bandcamp.com/
2) fileserve
3) filesonic

Pozdrawiam
Adam Bogusiak
http://www.anatomiarekina.wordpress.com

Tracklista:
01 Przyzwoitość “Klan w labiryncie”
02 Starzy Singers “Take you clothes off when you dance”
03 Psychocukier “Jadą diabły rogate”
04 Ed Wood ” I Wanna Cut Your Face (With My Doubledecker Cosmic Bubblegum)”
05 Plum “Drought destroyed my eyeballs (live)”
06 BNNT “W wyniku zamachu na stadionie w Groznym ginie Wielki Muffi Czeczenii – Ahmad Kadyrow”
07 Kristen “Yacht boy”
08 Niematotamto “Szerszeń”
09 The Kurws “Giganci Jazzu”
10 Żerafał “Pszenica i pyry”
11 Columbus Ensemble “Spawłem”
12 Mikrokolektyw “Mikromobil”
13 SzaZa “Untitled”
14 Etamski “Counting Trees”
15 Emiter “Introduction”
16 The Band Of Endless Noise „Spokój zdumiał mnie”

%d blogerów lubi to: