Kibicuję zespołom, które robią za underground undergroundu. Tak jak kibicowałem Betanjehu, który niestety zakończył działalność.
Zespół z Lublina poruszał się w różnych muzycznych rejonach: noise rock, free jazz, post-rock, psychodelia… Zawsze awangardowo, ale nigdy (przynajmniej nie kojarzę takich nagrań) nie było to eksperymentalne pierdzenie dla samego pierdzenia.
„666” to soundtrack do komiksu trębacza. Udane męczenie buły. I pamiętajcie: unikajcie grania z Afrojaxem.