august landmesser – august landmesser [2018]

bandcamp

abnegat

beskid punkowy

zima records

d.i.y koło records

Widziałem Augusta Landmessera dwa razy na żywo. Za pierwszym razem dał radę we Wrocławiu, grając przed The Dog i Unsane, za drugim był chyba jedynym jasnym punktem jakiegoś rozbudowanego punkowego koncertu w Katowicach, z którego uciekłem mniej więcej o godzinie 20 po niemłodym zespole, który w jednej ze swych kompozycji płynnie przechodził od chujowego punka do chujowego reggae.

Rzadko trafiam na współczesne dobre punkowe płyty z Polski, więc miałem obawy przed włączeniem LP Augusta. Nadzieję – poza koncertami – w me wątpiące serce wlała lektura tekstów, odbiegających od punkowych pierwszych czytanek – może nie tyle w treści, ile w formie.

Ładnie wydanego (mam CD, wyszedł również winyl) materiału słucha się z przyjemnością (i w cięższych numerach, i w niemal nowofalowej „Wyspie”). Ta byłaby jeszcze większa, gdyby muzyka została nieco lepiej nagrana. Przyczepić można się głównie do „przytłumionego” brzmienia bębnów i basu.

I tylko „techno” remix „Kurew z piekieł” wydaje się zbędny. Coś podobnego zrobił lata temu Dezerter z „Bestią” i na tym styka.

Im jestem starszy, tym większe mam wrażenie, że nowe, polskie punkowe płyty pochodzą ze świata, z którym właściwie nic mnie nie łączy. Ale August jest OK.

szatan to szmata, kurwa garbata / wściekłe psy i piwo 0,33

Choć raczej nie lubię na nie chodzić, byłem na dwóch koncertach.

Najpierw Zgniłość w Krakowie (Piękny Pies, 30.09). Fajny jazz, klawiszowiec Wandzilak obdarzony poczuciem humoru, Świetlicki wciąż w formie literackiej, na dodatek śmiejący się z ludzi, z których sam się (w domu) śmieję („Fryzjerski jazz, możdżerski jazz, mazolewski jazz”).

Ogólnie wygląda to tak, że Pan Poeta ponawija, potem zespół dalej gra, a on w tym czasie siedzi na scenie, pali fajkę i pije. Tak trzeba żyć.

Aha, Zgniłość gra bardzo dobry jazz, ale najlepiej wypada w reggae.

W Pięknym Psie udało mi się urwać klamkę w kiblu. Może to zainspiruje dowodzących knajpą do remontu sracza. Współczuję dziewczynom, które muszą tam iść za potrzebą.

Unsane we Wrocławiu (D.K. Luksus, 7.10). Nowojorskie trio to jeden z tych zespołów, które jakoś nigdy mnie nie ruszały (niby dobry, ale lepsze dla mnie są okładki płyt niż muzyka na nich zawarta), jednak sobotni gig po prostu urwał mi łeb. Niemal dosłownie. Ale po kolei.

Najpierw zagrał August Landmesser, którego trochę głupio mi oceniać, gdyż wokalista, Kuba, to jeden z dwóch lewusów, z którymi rozmawiam. Miłe zaskoczenie, bo za punkowym przekazem ostatnio idzie zazwyczaj chujowa muzyka. Brzmiało to jednak dobrze: najlepszy był ostatni numer i fragment, w którym August zabrzmiał jak Schizma (ta współczesna, nie stara). A może mi się zdawało, że tak zabrzmiał, bo choć byłem niemal trzeźwy, to jednak zajebiście przeziębiony.

Świetnie wypadł The Dog, w którym wokalnie udziela się Igor, autor chyba ostatniego nadającego się do czytania polskiego blogu poświęconego m.in. muzyce – „Człowiek kontra napalm” (mam nadzieję, że czegoś nie popierdoliłem). Płyty wrocławian nie utkwiły mi w pamięci, ale koncert przekonał mnie, by do nich wrócić.

Unsane – jak wspomniałem – nigdy nie należał do moich ulubionych zespołów, ale to się zmieniło: w sobotnim występie tych starych dziadów było tyle wkurwu, że do dziś dzwoni mi w uszach. Gdy przed bisem wyszedłem na fajkę, czułem się równie na miejscu w otaczającej rzeczywistości, jak Dougie Jones. Wpierdol straszny. Minus to na pewno fakt, że wokal Chrisa Spencera było słabo słychać, a Dave’a Currana – wcale.

Ogólnie rzecz biorąc, ten wyjazd do Wrocławia był ze wszech miar udany. Tak trzeba żyć.

I na tym kończę ten niewątpliwie potrzebny post. Jeśli ktoś będzie miał okazję zobaczyć którąś z powyższych kapel, niech się wybierze (choć ponoć Zgniłość kończy działalność).

PS Zdjęcia z koncertu w D.K. Luksus wrzucił na Facebook Piotr Kudełka. Nie pytałem o pozwolenie na ich udostępnienie, gdyż mam ban na tym wspaniałym serwisie społecznościowym. I w sumie nie uznaję praw autorskich. xD

PS2 Wielkie dzięki dla Kuby Kunysza.

PS3 Jest jeszcze „Polskie muzeum cyfrowe” (kiedyś „Dziękuję moim MC”).

%d blogerów lubi to: