Tymon Tymański nie dość, że ostatnią dobrą płytę nagrał chyba jeszcze w XX wieku, to na dodatek o swoich chujowych miłosnych przypadkach opowiedział magazynowi G..a. Poniższa rozmowa udowadnia, że wielu artystów to duże, niedorozwinięte dzieci oraz że nie należy przeszczepiać na nasz polski, wąsaty, pachnący porannym kacem grunt obcych wierzeń.