Nowy singiel Odmieńca – z bardzo ładną okładką. Album ukaże się w grudniu.
Instrumentalny, melancholijny utwór, z odrobiną szorstkiego, wycofanego hałasu. Czekam na więcej – wtedy też więcej napiszę – tylko czemu trzeba aż do grudnia? Ano temu, że – jak wyjaśnia Jakub Czyż stojący za Odmieńcem – „materiał będzie dużym audiowizualnym produktem. Znajdą się w nim wideoklipy i ilustracje, które będą ściśle nawiązywać do utworów. Materiał muzyczny jest tylko częścią projektu”. Być może premiera będzie miała miejsce wcześniej.
Nie mam czasu na pisanie recenzji. Szkoda, bo chętnie bym trochę posiedział nad tą płytą.
Napiszę tyle, że Siła, choć gra na dwa basy i bębny, brzmi jak skrzyżowanie Kobonga z Die Dusche (gdyby tylko ten zespół jakoś na swych wydawnictwach brzmiał).
OK, może skojarzenie z Die Dusche nie jest najlepsze.
W każdym razie Siła to jeden z najbardziej oryginalnych polskich zespołów, a ten materiał jest dużo ciekawszy chociażby od nieco pretensjonalnych wypocin Semantik Punk. Trzeba znać.
„Siłę” można pobrać za darmo z Bandcampa. 10 kwietnia ukaże się płyta, wyda ja Green Lungs Records.
Młodzieżowemu zespołowi Mnoda tak się powodzi, że zaczął nagrywać klipy. Zapraszam do obejrzenia i wysłuchania. A także do odwiedzania bandcampa, fejsbuka i soundcloud. Jeżeli ktoś chce kupić płytę Mnody albo zaprosić ją na koncert, niech się przesadnie nie krępuje.
To jeden z zespołów Johanna Vreena (ja lubię najbardziej chyba In the Name of Name). Na obu płytach mamy coś między „normalnym” a alternatywnym rockiem.
Dzięki, Mateusz, za płyty i sorry, że tak po łebkach, ale nie mam obecnie czasu na pisanie wnikliwych recenzji, kończących bądź rozkręcających kariery zespołów. Pokrótce: podczas słuchania tych dwóch EP-ek nie miałem ochoty na to, by wyskoczyć przez okno albo zadzwonić do swojej terapeutki. No i ten genialny pies na okładce.
Wrzucam linki i niech każdy wyrobi sobie sam zdanie. Albo zapyta kumpli, jeśli im ulega, nie jest sobą.
Norymberga gra coś, co można by usytuować między noise rockiem a noise punkiem. Muzyce bliżej do pierwszej estetyki, do drugiej przybliża kapelę basisty The Kurws dość wściekły wokal.
Bardzo chętnie wnikliwie zrecenzowałbym ten materiał, ale nie dam rady trzymać się swojej zasady: trzy razy dokładnie wysłuchać płyty, nim napisze się recenzję. Nie dam rady z uwagi na kompozycję numer 5. Co to, kurde, jest?
Noiserockowy erudyta z miejsca stwierdzi, że na płytach kapel, które grają czy grały taką muzykę, znajdują się różne dziwadła. Czasem długie („End Of The World Theme” Mama Tick z „Gimme The Five Bucks” bądź „Pressure” Party Diktator z „Worldwide”), czasem krótkie (chociażby „Mr. Bizmuth” Hammerhead z „Duh, The Big City”czy „White Hole” The Jesus Lizard z „(Fly) On (The Wall) / White Hole”). Nie zmienia to faktu, że nie kumam, po co na „Norymberdze” pojawiło się to coś. Mógłbym zapytać u źródła, ale boję się odpowiedzi. :)
Chuj w to. Nie licząc piątego, reszta kawałków to hałas na poziomie. Do ściągnięcia na Bandcampie za darmo.
Blog, jak być może ktoś zauważył, jakby trochę zdychał, ale z przyjemnością informuję, że ukazał się nowy materiał Kordiana Trudnego, który już gościł na 10fs.
Nie ma recenzji, bo nie chce mi się ostatnio pisać; jest tylko zaproszenie na Bandcampa, gdzie „Katowice” można ściągnąć za co łaska.
Autorem zdjęć – również tego, które zostało wykorzystane jako okładka „Tys byl…” – jest Paweł Starzec
10 fucking stars – siły wolnego reagowania. 17 stycznia napisał do mnie Hukot z Kiss Me Kojak. Dopiero dziś wspominam o jego zespole. Z drugiej strony, to i tak nie najgorzej.
Chyba za dużo gadałem w zeszłym rocku z Hadym, bo teraz co drugi zespól brzmi dla mnie emowo.
Jest w muzyce z tych dwóch EP-ek chwilami coś niemal patetycznego (jak w „Šnečí defenestrace” z „Tys byl…”), ale nie jest to patos à la japoński post-rock. Czai się w tym ból i wkurwienie (sorry za patos).
Wszystko chodzi tu jak trzeba, wokalista drze się jak należy (ale nie jakby ktoś polewał go wrzątkiem). Nawet cytat z „Love Wil Tear Us Apart” to nie jest odgrzewanie kotleta – wkomponowuje się świetnie. Podobnie jak trąbka, która nie jest oczywistością w takiej muzyce.
W czeskich zespołach jest coś… czeskiego (i nie mam tu na myśli wyłącznie języka). Nie do końca umiem to nazwać. Jakby jednocześnie lekko przyswoili wszystko, co dobre z Zachodu i Ameryki, ale nie zapomnieli, że są jednak z Czech (w przypadku Kiss Me Kojak z Vansdorfu), nie z Londynu czy Chicago.
Zajebiste.
Płyty do ściągnięcia za darmo (nie zawadzi dać parę złotych). Jak ktoś może zrobić chłopakom koncert – niech pisze do nich.
Mój ulubiony – obok Todda Trainera – perkusista, Darek Dudziński grający w jednoosobowym zespole Przyzwoitość, wydał nowego singla. Można go ściągnąć – od $0.00 w górę – z Bandcampa.
Nawiązałbym do „Eryka, mówiącego banana”, porównując proces tworzenia czy też wydawania do „Chinese Democracy”, ale byłby to niewiarygodny suchar.