>recenzja: columbus duo – salt [dead sailor, 2010]

>

Polski noise rock nie ma zbyt bogatej historii. Mieliśmy jednak kilka kapel kojarzonych z tym gatunkiem muzycznym, które tworzyły doskonałą muzykę. Zazwyczaj osoby, które współtworzyły tamte zespoły, albo rzuciły granie, albo siedzą w innych klimatach. Paweł (Paul) Wirkus (Spokój) jest dziś znaną postacią ze świata eksperymentalnej elektroniki. Marcin Dymiter (Ewa Braun) jako Emiter eksperymentuje w sposób bardziej lub mniej przystępny. Darek Dudziński (Ewa Braun) w jednoosobowym zespole Przyzwoitość nagrywa kapitalne piosenki. (Perkusista EB to najlepszy, obok Janerki i Pryta, autor tekstów w tym kraju. Mam nadzieję, że w tym roku ukaże się wreszcie jego najlepsza płyta – „Eryk, mówiący banan”.) Bracia Irek i Tomasz Swoboda (Thing) zgwałcili moje uszy dawno temu płytą „Rudder”. Obecnie tworzą Columbus Duo. Warto też wspomnieć takie kapele jak Kotilof czy Ciastko.
„Salt” słabo pasuje do dzisiejszych czasów, bo wymaga skupienia. Nie ma sensu tej płyty słuchać między wieszaniem prania, lekturą „Wyborczej” a „przygotowywaniem projektu”. Ten minimalistyczny, eksperymentalny post-rock (brzmi to trochę jak oksymoron) wymaga czasu i domaga się od słuchacza wyłączności. Nie jest to muzyka ciężka w odbiorze, obaj panowie nie tworzą dźwięków przypominających remont u sąsiada albo duszenie papugi (nie licząc „Catastrophe” i „Isotope”, co nie oznacza, że są to dźwięki nieprzyjemne dla ucha), ale jednak „Salt” to wymagająca płyta.
Bracia Swoboda mają zazwyczaj proste pomysły na swoje utwory, które przynoszą doskonały efekt. W „Brand” ożeniona została „kaczka” z drone’owym motywem. W „Jamm” mamy schowaną gitarę, elektronikę trochę jak z płyty Carlosa Giffoniego i tekst śpiewany po francusku. I tak dalej, i tak dalej – można by każdy kawałek rozpatrywać pod tym kątem. Zresztą w obu wymienionych przeze mnie utworach dzieje się więcej, ale nie mam zamiaru robić tu na nich sekcji.
Jeżeli komuś spodobała się płyta „Western Lands” Kristen, powinien polubić jeszcze lepszą „Salt” Columbus Duo. Różnią się znacznie, ale jest coś, co je łączy – wystarczy uważnie ich wysłuchać. Jedyne, czego mi na ostatnim wydawnictwie Columbus Duo brakuje, to „przebojów” na miarę „Motherfucker” albo „Pleasure” z albumu „Storm”. Ale to taki „zarzut” pisany na siłę. „Salt” to wspaniała płyta. [5+/6]

>problems that fix themselves – seconds [2010]

>

problems that fix themselves

josh.tabbia@gmail.com

already dead tapes

mediafire

Dostałem mejla od Josha Tabbii z Chicago, który właśnie wydał pod szyldem Problems That Fix Themselves płytę „Seconds” (MC została wydana przez Already Dead Tapes, można chyba też zamawiać u Josha CD). Podesłał też linka z płytą – nic tylko ściągać.

Sam pisze tak: „My influences range from harsh noise, indie and IDM and I use a lot of unique instrumentation. I really believe in the DIY ethic and am largely involved in the DIY community in my area and just want to share my music with like-minded people.”

Josh grał koncerty m. in. z Xiu Xiu, Danielem Francesem Doyle’em, AIDS Wolf, Little Women, Health i Father Murphy.

Jeśli macie możliwość, przekazujcie info o Joshu i link do płyty dalej.

>mouse on mars – iaora tahiti [1995]

>tracklista

megaupload / mediafire (320 kbps)

buy / mouse on mars w serpent.pl

mouseonmars.com

gejspejs

off festival

Może ciężko w to uwierzyć, ale kiedyś kanały Viva i zwłaszcza Viva II puszczały wieczorami dużo alternatywnego grania. Zarówno gitarowego (pamiętam At The Drive-In i Fugazi), jak i elektronicznego (Pan Sonic, Zbigniew Karkowski czy Merzbow). Przypomniał mi się ten fakt, gdy słuchałem w weekend Mouse on Mars. Pamiętam, że w Vivie leciał ich klip ze skaczącą myszą; nie ma szans, żebym przypomniał sobie, co to był za numer.

Ci żywi klasycy elektronicznych brzmień chyba najlepsze lata mają za sobą. Fajnie jednak, że przyjadą na Offa (zagrają w sobotę, 7 sierpnia, o 19.40, w namiocie „Trójka Offensywa”). Iaora Tahiti ma 15 lat, a brzmi świetnie, co przy tego typu muzyce nie jest osobiste. Jak i przy każdej innej zresztą, ale wykonawcy parający się elektroniką mają większe szanse brzmieć po latach jak kiepski dowcip.

W Vivie na bank leciał też ten klip:

A może to ten sam, o którym napisałem wyżej, wszak mysz pojawia się na końcu.

***
Bonus: Jochen Arndt (z albumu Masako)

>VA – 0161 [1997]

>

SPIS UTWORÓW / TRACKLISTING

DOWNLOAD 1/2 / DOWNLOAD 2/2

BUY

Składanka kapel z Manchesteru i okolic (tytuł to, zdaje się, numer kierunkowy do tego miasta). Nie słucham takiej muzyki na co dzień, dlatego znałem wcześniej spośród kapel zawartych na 0161 tylko The Fall. No i z ich powodu wrzucam tę płytę znalezioną wśród staroci na półce.

Okładka na pierwszy rzut oka przypomina migawkę ze Stanu Wojennego. W artworku płyty wykorzystano fotografie z zamachu IRA na Manchester City Centre (1986 r.).

>Klangwart – Stadtlandfluss [2008]

>Elektronika z Niemiec. Duet złożony z Markusa Detmera i Timo Reubera będzie można zobaczyć na mysłowickim „Off-Festivalu”. „Stadtlandfluss” to właściwie jeden numer: czasem spokojny, a czasem przyjemnie trzeszczący i szumiący. Pan Sonic to nie jest (bo i klimat inny), ale myślę, że koncert będzie w pytę. A płyta jest po prostu bardzo dobra.

Klangwart – Stadtlandfluss [2008]

Download

%d blogerów lubi to: