>
***
Kiedy po raz pierwszy włączyłem tę płytę, pomyślałem, że będzie to coś tragicznego. Potem przeczytałem pozytywną opinię na zaprzyjaźnionym blogu i… stwierdziłem, że fajnie będzie popolemizować z jej autorem. Okazało się jednak, że „Music’s Not For Everyone” spodobała mi się za drugim podejściem, za trzecim też, i nie będzie polemiki, żadnej wojny polsko-polskiej.
Lajtowa psychodelia. Płyta, którą można wysłuchać 10 razy i 10 razy pomyśleć, że fajnie się jej słuchało oraz równie dobrze dojść do wniosku, że gdyby nie włączyło się jej ani razu, nie byłaby to wielka strata. Przyszło mi nawet do głowy, że zespoły podpisujące kontrakt z Thrill Jockey tracą na energii. Ale potem przypomniałam sobie, że White Hills najlepszy album nagrali dopiero po przejściu do tej wytwórni. Polecam zapoznanie się ze starszymi płytami Eternal Tapestry. Z tą, mimo wszystko, też. UPDATE: I nagle, po kolejnym przesłuchaniu, zmieniłam zdanie. Często, gdy czytam recenzję jakiejś płyty, myślę sobie: „Gdyby ten gość wysłuchał jej jeszcze raz, być może zmieniłby swą opinię.” Ja zmieniam po dziesiątym przesłuchaniu: to bardzo dobry album. Nagle dotarły do moich uszu rzeczy, których nie słyszałam wcześniej. Polecam. (a) (Może po prostu włączyłaś ich inną płytę? Albo pomylili ci się z nowymi Lumerians? – k).
Całkiem fajny album weteranów z Leeds. Nie ma na tej płycie kawałka na miarę „Damaged Goods”, no ale może usłyszymy go podczas tegorocznego OFF Festivalu. Najlepszym momentem na „Content” jest kawałek „A Fruitfly In The Beehive”.
„Watersports” Mi Ami to jedna z najwybitniejszych płyt XX wieku. Amerykańskie trio radykalnie odświeżyło formułę post-punka i skompromitowało utyskiwania, że „kiedyś grało się lepiej”. Drugi album, „Steal Your Face”, nie dorównywał debiutowi, ale i tak zostawiał w tyle większość gitarowej konkurencji. Teraz, po odejściu basisty, Mi Ami nagrało „Dolphins”, które brzmi trochę jak muzyka z alternatywnej dyskoteki, jakieś psychodeliczne disco. Bardzo fajna płyta, która – jeśli się zna poprzednie wydawnictwa zespołu – rozczarowuje i sprawia, że ma się ochotę zacząć błagać, żeby wrócili na dawną ścieżkę. Ot, takie dziwne uczucie – rozczarowanie czymś ponadprzeciętnym. Coś, jakby Cormac McCarthy napisał udaną, lekką historię o miłości pracownicy banku i projektanta graficznego. Przeczytasz, ale zdziwisz się, że ten sam gość wydał „Drogę”. No dobra, chujowe porównanie, ale akurat takie przyszło mi do głowy i w pewnym stopniu oddaje istotę rzeczy.
Ostatnią płytą Sonic Youth, która wzbudziła we mnie emocje, była „Murray Street”. Zespół Thurstona Moore’a, jak zwykło się mówić, nie schodzi poniżej pewnego poziomu. Ta muzyka (napisana do horroru Fabrice’a Goberta) to jednak poziom co najwyżej drugiego CD z „Goo” lub „Dirty” wydanych jako „deluxe edition”. (a)
Problem w tym, że czegoś mi na tej płycie brakuje. Nie wierzę w to, że zespół grający doskonale na żywo, nie jest w stanie oddać swego kunsztu na płycie. Shellac live wyjebał mnie z butów, a „At Action Park” i „100 Hurts” pozostają dla mnie skończonymi arcydziełami. Więc co stanowi problem? To, że intensywność niektórych fragmentów koliduje z momentami tylko dobrymi?
Kiedy Bellow, prowadząc nowego DeSoto, którego Warren kupił za honoraria autorskie, zadrapał błotnik, Warren zbeształ go łagodnie. „To była straszna zbrodnia, niemal jak grzech pierworodny – wspominał Bellow. – Nie postępuje się tak z nowiutkim samochodem, nie robi się długiego zadrapania na lśniącym błotniku, Zdarzenie to ugodziło nas w sam środek naszego Amerykańskiego Jestestwa”.
Akustyczny hołd („12 String Meditations”) złożony Jackowi Rose’owi, zmarłemu w 2009 roku muzykowi, znanemu m.in. z noise’owo-drone’owego Pelt i solowych płyt, z których – wstyd się przyznać – znam zaledwie jedną. Płyta Moore’a jest udana, lecz odrobinę nużąca. O wiele ciekawszy jest znany mi album Rose’a, „Luck In the Valley”, na którym kapitalnie, po swojemu, zagrał blues i country. (a)
***
Najlepsze płyty 2011:
1. The Psychic Paramount – II
2. Earth – Angels of Darkness, Demons of Light: I
3. Broadcast Sea – Lost Generation
4. THCulture – Tea Age Culture
5. Deerhoof – Deerhoof vs. Evil
6. Disappears – Guider
7. Peaking Lights – 936
8. Joan of Arc – Life Like
9. Monotonix – Not Yet
10. Eternal Tapestry – Beyond The 4th Door