Gdyby nie Nadajnik (jest też blog), kto wie, czy trafiłbym na ten zespół. Pewnie tak, bowiem w składzie pojawiają się muzycy z m.in. Black Eyes (wracają do grania!), Marriage, When Dinosaurs Ruled the Earth, USA/MEXICO czy Spray Paint. Albo trafiłbym na teksańczyków przez wydawców ich nagrań.
Water Damage to w sumie psychodelia, ale nie kojarząca się z kwiatkami i słońcem, lecz przywołująca na myśl raczej to, co The Velvet Underground mówili o hipisach. Wspaniałe.
„Repeater” wyszedł w kwietniu na winylu (12XU), a „But The Rat Was Very Smart” (utwory z tej samej sesji) w lipcu na kasecie (Sophomore Lounge).
Na Bandcampie zespołu można tez znaleźć parę innych nagrań.
„Minimal maximalism, repetition and squall”.
Chwilami podczas słuchania Water Damage zdarza mi się pomyśleć o naszym, rewelacyjnym składzie morze.