morze – orka [2022]


morze.audio

„zespół, ale też rodzaj energii, jak morze”

morze zwróciło moją uwagę przy okazji pierwszej płyty, noszącej tytuł „zgrzyty”, genialną w swej prostocie nazwą zespołu, minimalistyczną okładką oraz – co najważniejsze, wiadomo – muzyką (wtedy podobała mi się zwłaszcza gra perkusisty, Jacka Jewuły), bowiem ta – po pierwsze – była więcej niż słuchalna, po drugie – psychodelia wciąż nie należy do najczęściej uprawianych przez rodaków gatunków, choć nie jest to już ziemia tak jałowa, jak kiedyś.

Zacznijmy od opakowania: drugi album zespołu, „orka”, ma najlepszą – obok „two songs” xPINKxTINGx – tegoroczną okładkę (jej twórcą jest Piotr Czerski). Widać, że ludzie stojący za morzem (czy raczej w morzu – nazwa zespołu oraz tytuł płyty wręcz prowokują do – paradoksalnie – suchych metafor) mają pomysł na swój projekt – również, jeżeli chodzi o stronę graficzną. Nawet taki szczegół, jak pisownia nazwy zespołu i tytułów płyt, układa się w intrygującą całość.

No dobra, ale jak śpiewał klasyk: „Nie ukrywajmy, liczy się muzyka”. Pytanie: czemu skoro „orkę” dostałem w połowie czerwca, dopiero teraz o niej piszę? Ano temu, że choć słuchanie tych sześciu numerów sprawiało mi przyjemność, to po tym, jak wybrzmiewał ostatni – „alasvegas (revisited), w mojej głowie nie zostawało nic (to pewnie wina głowy).

Teraz też uświadomiłem sobie, że „orka” trwa 44 minuty, i trochę mnie to zdziwiło. Ten materiał tak szybko przelatywał przez uszy, nie nudząc ani przez chwilę, że miałem wrażenie, iż trwa góra pół godziny.

„Szybko przelatuje przez uszy”, „niczego z niej nie pamiętam” – nie brzmi to zachęcająco. Sam się zastanawiam, jak to jest, że ta muzyka (instrumentalna, co w przypadku polskich kapel może być błogosławieństwem), którą możesz nazwać rockiem psychodelicznym, heavy psychem czy free rockiem (bardzo mi się podoba to określenie), nie zostawała w moim łbie. Pozwalając sobie na osobistą rozkminę (w końcu to blog), uważam, że to starość plus za dużo bodźców muzycznych. Płyt do odsłuchania mam tyle, że nie wyrabiam nie tylko czasowo, ale i poznawczo – że tak to ujmę.

Patrzę na to jednak pozytywnie, bowiem za każdym razem, gdy włączałem „orkę”, miałem wrażenie, że po raz pierwszy słucham nowej, świetnej płyty.

Ale w końcu zatrybiło: teraz, gdyby ktoś mnie zaczepił, umiałbym mu opowiedzieć, co gra morze na „orce”. Mimo to wciąż słyszę na niej coś nowego. Jak w tej chwili, gdy poprawiam literówki, dopisuję co nieco i zachwycam się tytułowym utworem.

Nie przeceniam wpływu miejsca, w którym żyje artysta, na muzykę, jaką tworzy. Gdyby taka zależność była oczywista, na Górnym Śląsku mielibyśmy od groma zespołów grających miażdżący industrial, a tu nawet punka nikt nie umie zagrać. Lubię jednak, słuchając nowej płyty Piotra Czerskiego, Jacka Jewuły i Pawła Wojciechowskiego (gościnnie pojawili się Tomek Gadecki i Karol Schwarz), myśleć, że taka muzyka mogła powstać tylko nad morzem.

I tylko szkoda, że „orka” – podobnie jak „zgrzyty” – dostępna jest wyłącznie w plikach.

PS Ponoć jednak płytę można kupić – proszę zerknąć w komentarz.

(o)(o)(o)(o)(o)(o)(o)(o)(o)(o)

PPS Udało mi się nie porównać morza do innych zespołów, ale jednak ten nawyk jest silniejsze ode mnie: „shah met” to White Hills w najwyższej formie.

7 myśli na temat “morze – orka [2022]”

    1. Dzięki – nazwisko poprawione. Zainteresowanego, jeśli czyta, przepraszam, bo mnie zawsze wkurwiało, gdy ktoś moje nazwisko przekręcał. Co do dostępności płyty – info otrzymałem od członka zespołu, więc czuję się upsrawiedliwiony. :)

      Polubienie

  1. Nie w temacie to się wypowiem – dawno temu zamieszczałeś info o płycie zespołu Broadcast Sea. Mi parę miesięcy temu ich inna płyta ‚Wounded Soldier’ non stop chodziła po głowie, w szczególności ‚I’ve Seen Better’. Tak tu piszę – aktualnie słucham tej płyty – licząc na rozpropagowanie przez Ciebie korzystając z potężnych środków przekazu do których masz dostęp ;-) Nie wiem, czy dobrze rozumiem, ale na https://plutorecords.bandcamp.com/album/wounded-soldier w ‚supported by’ widzę całe dwie osoby, co znaczy chyba, że tyle osób zakupiło tam ten album :( (Ok, Ok, sam kupiłem nośnik fizyczny, powinienem jeszcze w ramach wspierania (pewnie nieistniejącego…) zespołu i na Bandcampie kupić…

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

%d blogerów lubi to: