
Ambient to zapieczone gówno – można w ten sposób nawiązać do retoryki Charlesa Bukowskiego (nie wiem czyje to tłumaczenie), który tak wyraził się na temat Karola Marksa.
Miliard płyt z muzyką, którą możesz sobie puścić do roboty przyniesionej do domu, do czytania książki czy czego tam jeszcze, ale jeśli potraktujesz ją jako danie główne – umrzesz z nudów. Ambient to zazwyczaj ściema.
Zdarza się jednak, że muzyka, którą można w ten sposób – jako ambient – otagować, wyróżnia się, wchodzi w łeb jak najlepszy szlagwort, najbardziej nośny refren. I właśnie tak na mnie działają „hipnotyczne drone’y” Coagulant. (A niedawno Zguba).
Oczywiście można się posprzeczać o to, czy te nagrania można podciągnąć pod ambient. Według mnie – tak. Choć myślę, że noise ambient to najlepsza łatka.
Coagulant to „konceptualny projekt soundartowy”, wymyślony w 1998 r. przez Fkdrone, a obecnie prowadzony przez Fabia Kubica (pewnie to jedna i ta sama osoba). W notce na temat muzyki zawartej na opisywanej pozycji fonograficznej kluczowe jest dla mnie właśnie określenie „hipnotyczne drone’y”. Bo muzyka zawarta na tym CD to właśnie takie hypnotic drones; wspaniale narastające (choć dające też na chwilę wytchnienie), wbijające się w czaszkę. To muzyka pozbawiona przestojów, nudy, niepotrzebnych urozmaiceń. 33 minuty pieszczenia zmysłów.
„Archival Recordings for Paolo Monti” to nie ambient kojący, raczej coś, co na potrzeby nagrań (albo przy innej okazji) Les Vampyrettes – projektu Holgera Czukaya i Conny’ego Planka – zostało nazwane horror ambientem.
Słuchałem tej płyty kilka razy; w różnych sytuacjach, przy odmiennych nastrojach; po to, by się przekonać, czy pierwotny zachwyt nie był jednorazowy. Nie był. Płyta Coagulant za każdym razem działa (od pierwszego odsłuchu – jak wspomniałem – co też jest dla mnie ciekawe, bo zazwyczaj potrzebuję czasu, by „wejść” we wcześniej niesłyszaną muzykę) na mnie w ten sam, intensywny sposób.
Jest to pierwsza rzecz tego „projektu soundartowego”, którą miałem okazję poznać. No i – jak się obawiałem – Coagulant wydał kilkadziesiąt płyt. Pół żartem, pół serio: oby okazały się gorsze od „Archival Recordings for Paolo Monti”, bo nie wiem, czy mam czas, żeby w to wszystko wsiąknąć.
***
Muzyka oraz opracowanie graficzne poświęcone zostały pamięci wielkiego włoskiego fotografa Paolo Montiego (1908-1982). Zdjęcie zdobiące okładkę (w czasach coraz powszechniejszych ułatwień dla osób niedowidzących tak nieczytelne napisy, jakie widzimy [?] na niej, uważam za skandal), którego autorem jest sam Fabio Kubic, chyba nawiązuje do twórczości urodzonego w Novarze artysty.
Włączyć Coagulant i oglądać prace Montiego – takie połączenie musi dać satysfakcję.

(o)(o)(o)(o)(o)(o)(o)(o)(o)(o)
4 myśli na temat “coagulant – archival recordings for paolo monti [antenna non grata; 2022]”