linki w komentarzach / links in comments

Czytając o Stevie Albinim, zazwyczaj trafia się na banały o tym, że nagrywał Nirvanę, Pixies i PJ Harvey; że to „lider” zespołu Shellac, który wcześniej grał w „kontrowersyjnych” zespołach Big Black i Rapeman; czasem – gdy ktoś się bardziej postara – można się dowiedzieć, że jest niezgorszym pokerzystą. Jakoś jednak nie widzę, żeby podkreślało się rolę Albiniego w promowaniu tworzących muzykę kobiet – by wymienić chociażby Ninę Nastasię i Shannon Wright. A jak wiadomo – w świecie rocka, czyli świecie spoconych kretynów, te łatwo nigdy nie miały.
Przeczytałem gdzieś, że o Nastasii opowiedział Albiniemu śp. John Peel (o którym sam gitarzysta Shellaca powiedział – na wzruszającym koncercie poświęconym Jego pamięci – że był „hell of a man”). Zaowocowało to współpracą słynnego inżyniera dźwięku z urodzoną w Los Angeles artystką i bodaj moją ulubiona płytą w kategorii singer/songwriter (dość kretyński tag), zresztą jedną z najukochańszych w ogóle – „Dogs”. W ubiegłym roku udało mi się ją kupić na winylu w normalnej cenie.
(Choć z wypowiedzi artystki wychodzi na to, że to Albini wysłał jej nagrania Peelowi).
56-letnia dziś Nastasia ostatni – „Outlaster” – materiał wydała w 2010 r. (w 2018 pojawiła się piosenka pt. „Handmade Card”, w międzyczasie nic). W tym popierdolonym 2022 ma wyjść nowy album.
Wrzuciłem utwory zagrane na jednej z sesji u wspomnianego Peela. Jego głos i śmiech Nastasii – kojąco wpływają te nagrania na człowieka.
Nina grała niejednokrotnie u słynnego radiowca, ale to niemal na stówę sesja z 10 czerwca 2004 r., z udziałem Huun Huur Tu – najpopularniejszej grupy muzycznej z Tuwy (sam Peel też się chyba załapał na wokale). Widzę, że grali 1 marca we Wrocławiu.
No, nie jest to Jopek z Kydryńskim. Piękna sprawa.









(o)(o)
(o)(o)
(o)(o)
(o)(o)
(o)(o)
PolubieniePolubienie