Krótko o trzech płytach, którym poświęciłem trochę czasu. Lepiej krótko niż wcale? Oby.
I bardzo proszę przysyłać przynajmniej mp3.
strętwa – dno [plaża zachodnia; 2019]
Niepokojący noise, ale też przyjemniejsze, „plumkające” dźwięki. Jak napisał Patryk Daszkiewicz, odpowiedzialny w Strętwie (wreszcie jakaś porządna nazwa zespołu) za samplery i czarne myśli: „takie hałaśliwo-rozmyte rzeczy”.
„Dno” zgrzyta i niepokoi, ale też trochę koi. Najlepszy jest chyba ostatni numer, „Chimay”. Gdy go słucham, na zegarze na szczęście jest 8:14, w nocy bałbym się włączyć. A może otwierająca całość „Balbina”, kojarząca się ze schyłkowym Sutcliffe Jügend?
Muszę się wziąć za wcześniejsze wydawnictwo Strętwy, gdyż mi umknęło dwa lata temu wśród miliona nowych płyt.
(o)(o)
di.aria – life is a ping pong delay [gusstaff records, don’t sit on my vinyl; 2019]
Hania Piosik podesłała mi swój materiał (ładny tytuł!) i choć stwierdziłem, że dla mnie to za trudne, to zostałem przekonany do tego, by wspomnieć o nim na blogu.
Zaraz za trudne. Nie takich rzeczy się słuchało.
Widzę, że internet nie ugina się od ciężaru recenzji „Life Is a Ping Pong Delay” czy choćby wzmianek o płycie.
Szkoda. Nie jest to co prawda rzecz, którą można zanucić przy goleniu, ale też nie mamy tu do czynienia
z awangardą wywołującą pocenie się skóry.
Płyta Di.ARIi to raczej nie ping pong, ale dość wymagająca wspinaczka górska. Ambient, drone, mnóstwo
dźwięków, których opisać się nie da, nie wchodząc w wymądrzanie się i recenzencki autoerotyzm.
Osobiście, uważnie wsłuchując się w cały materiał, wyróżniam ostatni numer – „8”. Może dlatego, że przez ten dziwny, lekko straszący gdzieś w tle wokal, przyszło do mnie skojarzenie z Coil.
Brawa dla Gusstaffa i Don’t Sit On My Vinyl za to, że wydali „Life Is a Ping Pong Delay”.
(o) (o)
the cold vein – duivelsmachine [2019]
Całkiem przyjemny dla ucha noise rock. W The Cold Vein gra ktoś ze znanego chyba w Polsce zespołu
Udarnik.
Zastanawiam się, czy Holendrzy mają potencjał na to, by nagrać ciekawy LP („Duivelsmachine” to tylko
dwa numery), i myślę, że na dłuższą metę trudno byłoby mi znieść wokal. Choć kto wie – muzyka się
broni. Z każdym kolejnym przesłuchaniem mam ochotę na więcej kawałków The Cold Vein.
No to czekam na LP.
2 myśli na temat “strętwa – dno / di.aria – life is a ping pong delay / the cold vein – duivelsmachine”