„Syndrom pierwszego odsłuchu” polega na tym, że jak za pierwszym razem spodoba mi się jakaś płyta, to zazwyczaj potem do niej, po miesiącach czy latach, nie wracam. Niektórzy mają tak, że ulubione albumy wchodzą im od razu i trzymają, ja – nawet jeśli pomyślę o swoich faworytach – na początku zawsze zastanawiałem się, o co tyle krzyku; choćby szło o „Closer” czy „At Action Park”. „China Shipping” polubiłem od razu. Może wpływ na to miał doskonały numer „Future Crimes”, który znałem wcześniej.
***
Jakoś mi tak przeleciała przez głowę pierwsza płyta Bastard Disco (pewnie nie miała się na czym zatrzymać) „Warsaw Wasted Youth”. Może nie miałem czasu jej posłuchać? Może nazwę zespołu i tytuł płyty uznałem za efekciarskie? No, nie wiem. Nie wstydzę się przyznać, że jestem człowiekiem pełnym uprzedzeń.
***
Gdybym miał szukać jakiegoś odnośnika dla „China Shipping”, tochyba byłby to nasz Plum, gdy nagrywał rzeczy niemające wiele wspólnego z noise rockiem, może Something Like Elvis, no i nieśmiertelne At The Drive-in, gdy np. mamy gadany wokal w „Time Traveller”. Nowy materiał warszawiaków nie niesie jednak ze sobą problemu polegającego na zadawaniu sobie podczas odsłuchu pytania „gdzie ja to już słyszałem?”.
Wszystko na nowym dziele warszawiaków bardzo dobrze brzmi, kawałki są wręcz przebojowe (zwłaszcza wspomniany, singlowy „Future Crimes”). Mamy tu świetnie brzmiący post hardcore (jakoś chyba trzeba jednak muzykę klasyfikować), nawet emo jest (mam kolegę, któremu wszystko się kojarzy z emo i mnie przez niego czasem też), amerykański sznyt (piszę to bez ironii) i miłe uczucie, że Bastard Disco to kolejny polski zespół, który może zagrać gdziekolwiek i z kimkolwiek. Kolejna kapela, która sprawia, że jak człowiek recenzuje płytę stąd, nie myśli udupiająco: „dobre jak na Polskę”. Niby dziś to oczywistość, ale dobrze pamiętam czasy, gdy było u nas zupełnie inaczej.
***
No więc – nawiązując do wstępu – „China Shipping” podeszła mi za pierwszym razem. Czy będę do niej wracał, czas pokaże. W tej chwili słucham nowego materiału Bastard Disco po raz piąty czy szósty z przyjemnością.
Do sprawdzenia na żywo. Oby w niedalekiej przyszłości.
***
Oficjalna data premiery płyty to 3 maja. Można już ją kupować na koncertach, pisząc do zespołu lub w Antenie Krzyku.