Miesza mi się w głowie od tych zespołów. Myślałem, że Sex Snobs to jakiś chamski noise rock, a to pankrok w sumie. Brzmi to, jak dla mnie, trochę niczym The Men, gdy już nie byli radykalni, ale jeszcze nie byli kompletnymi pizdami. No ale to dalekie skojarzenie.
Dobra płyta (mnie się najbardziej podoba chyba numer „Capital Letters”).