martim monitz – martim monitz [antena krzyku; 2015]


martim-monitz.com10fuckingstars.wordpress.com

bandcamp

facebook

8merch

antena krzyku

1

Zazwyczaj nie recenzuję płyt, jeżeli artysta sam nie podeśle swojego dzieła, ale tym razem zrobiłem wyjątek. Przeczytałem teksty, usłyszałem postpunkowo-nowofalowo-noiserockową muzykę i poczułem, że „Martim Monitz” to coś, na co czekałem. Stare chłopy nagrały płytę, której nie spodziewałem się usłyszeć. Chwilami sprawia mi tyle radości (na przykład fenomenalny „Najlepszy dzień”), że chętnie uściskałbym całe trio (Klaudiusz Kwapiszewski: bębny, głos; Zbigniew Michalczuk: bas, głos; Piotr Szczepański: gitara, głos), zwłaszcza gitarzystę. Bez obaw, jestem nieśmiałym człowiekiem.

***

Panowie grali 20 lat temu w zespole Ciastko. Była to chyba pierwsza kapela noiserockowa, jaką usłyszałem (chyba że Big Black albo Cop Shoot Cop). Utwór „Spokojna niedziela” puścił Piotr Klatt w Trójce. Zagadywał słowo „wypierdalać” pojawiające się w refrenie. Fajny klimat, dziś nie do powtórzenia.

***

Martim Monitz nie odniesie zapewne sukcesu, bowiem to, co robi, zupełnie nie pasuje do dzisiejszych czasów. Właśnie takie mam wrażenie: że anachroniczność (to nie zarzut) zespołu, raczej mu nie pomoże. Nie jest cool – jak współczesna knajpa w peerelowskim klimacie bądź chujowa fryzura z minionych lat, modna przez chwilę akurat dziś.

***

Muzyka, jeśli ktoś zna Ciastko bądź inne zespoły, w których grali panowie z Martima Monitza, może zaskakiwać: jest poukładana i normalna. Niepokojąca, zimna (można odnieść wrażenie, że mimo dość dużej przystępności tych dźwięków, ostatnią osobą, o której myślą muzycy, jest słuchacz), ale zaskakująco mało radykalna. Gitary brzmią rewelacyjnie – to chyba największy plus płyty.

***

Teksty, idealnie wkomponowujące się w niewesołe dźwięki, nie dają spokoju. Są trochę jak połączenie odrobinę chorej wyobraźni i eskapizmu Marcina Pryta z bolesną lakonicznością Kazimierza Ratonia.

***

Dlatego też rozczarował mnie nieco ciekawy wywiad z Piotrem Szczepańskim. Cóż to za banalna (i niesprawdzalna) hipoteza: „wszyscy umrzemy”? Przeżywam sztukę z nadzieją, że jednak nie; że – jak śpiewał Budzyński – nie jestem stąd.

***

Jest dopiero luty. Chciałbym, żeby rok 2015 przyniósł wiele lepszych płyt niż „Martim Monitz”, ale szanse na to są znikome.

Marcin Wandzel

3 myśli na temat “martim monitz – martim monitz [antena krzyku; 2015]”

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

%d blogerów lubi to: