Mało mnie obchodzi, na niewiele czekam, ale akurat nowe płyty Columbus Duo to coś, co mnie jeszcze rusza. To jeden z najlepszych (o ile nie najlepszy) zespołów Polsce. Tworzący go bracia Irek i Tomasz Swoboda grali kiedyś w wybitnym noiserockowym składzie Thing.
„Expositions”, wydana tylko na winylu, to piąta płyta Columbus Duo (były jeszcze: album „Columbus Meets Arszyn” oraz inny self-titled – kwartetu Columbus Ensemble). Do twórczości obu panów pasuje określenie, jakiego John Peel użył wobec The Fall: They are always different; they are always the same (mnie akurat płyty zespołu Marka E. Smitha zlewają się w jedną całość).
Nazwałbym muzykę na „Expositions” post-rockiem, gdyby ten termin nie był tak niekonkretny (post-rock to przecież i Mogwai, i Tortoise). Ta muzyka brzmi trochę tak, jakby po śmierci rocka muzycy próbowali, improwizując, wskrzesić tę formułę i uznali, że nie warto iść dalej, bo jest ciekawsza niż tradycyjny układ: wokal – bas – gitara – bębny plus zwrotka – refren (podobne wrażenie mam, słuchając Storm & Stress). Podczas jednego z odsłuchów płyty miałem wrażenie, że mogłaby służyć jako soundtrack do powieści Cormaca McCarthy’ego, potem już to odczucie nie pojawiło się.
Można by muzykę z tej płyty nazwać „szorstkim ambientem”. Na przykład ostatni – rewelacyjny – numer brzmi jak spotkanie ambientu z noise’em.
Trzeba też zaznaczyć, że to nie są odklejone eksperymenty dla wybranych. Takie „B36” mogłoby trafić (jeśliby takowa istniała) na jakąś okołoambientową listę przebojów.
Columbus Duo nagrało kolejną piękną płytę. I gdybym miał się do czegoś przyczepić, to do braku tego uwodzicielskiego męskiego wokalu, znanego z wcześniejszych albumów, oraz hitów na miarę „Motherfucker” i „Pleasure”. ;) A tak na poważnie, ciekawe, czy panowie nie doszli do momentu, w którym jedynie jakaś wolta może sprawić, że następne wydawnictwo nie będzie nudnawe. Oczywiście mogą mieć to w głębokim poważaniu. Funkcjonują w końcu na własną modłę, nie schlebiając gustom ani mainstreamu, ani undergroundu. Bez artystowskiej wyniosłości i bez dawania dupy.
Recenzja brzmi zachęcająco…
Pozdrawiam
Paweł
PolubieniePolubienie
Trzeba dać jej trochę czasu. Ja dostałem winyl, ale nie dlatego pochwaliłem płytę. ;)
PolubieniePolubienie
Stopniowo, z przerwami jej słucham, bo ostatnio brakuje mi wolnego czasu. Ale lubię tego typu muzykę, ponieważ mogę się przy niej zatrzymać, zrelaksować.
To bardzo zdrowe – potrafić wyciągnąć pozytywne strony dzieła, z którym ma się do czynienia.
Paweł
PolubieniePolubienie