linki w komentarzach / links in comments
Indie rock też może brzmieć dumnie. „Seamonsters”, „It’ll Be Cool”, „Crazy Rhythms”… Dziś niekoniecznie. Jeśli coś jest tagowane jako „indie rock”, można z góry założyć, że będzie chujowe, a zespół zabrzmi, jakby wygrał casting prowadzony przez Boya George’a.
Scrawl gra jak Pan Bóg przykazał, może dlatego, że nagrywał go Steve Albini. Spokojna muzyka, w której czai się drapieżność. Bomba, choć może chwilami nazbyt kojarząca się z The Breeders.
W 2012 panie tworzące Scawl grały na ATP. Fajnie, jakby przyjechały na Off Festival.
***
Léa Seydoux i Adèle Exarchopoulos
(o)(o)
(o)(o)
(o)(o)
(o)(o)
(o)(o)
PolubieniePolubienie
co ty chcesz od Breeders? ich pierwsza płyta jest genialna.
PolubieniePolubienie
Ale ja uwielbiam Breeders. Chodziło mi o to, że Scrawl chwilami za bardzo ich przypomina, nie o krytykę Breeders. :)
PolubieniePolubienie