>
Obcy – Przebudzenie (USA 1997; reż. Jean-Pierre Jeunet; sc. Joss Whedon).
Jestem fanem jedynki i dwójki, podobała mi się trójka, ale czwórka jest tak debilna, że szkoda gadać. Sam pomysł wyjściowy: Ripley jako klon mający w sobie cechy człowieka i Ksenomorpha jest idiotyczny. Do tego dochodzi nowy „Obcy”, niejaki Newborn, wyglądający przy postaci stworzonej przez HR Gigera, jak fotka z imienin przy zdjęciach Helmuta Newtona. Irytuje też styl Jean-Pierre’a Jeneuta – jego umiłowanie groteski nijak ma się do brutalności filmu. Poza tym w najlepszych odsłonach cyklu Obcy pojawiał się od czasu do czasu, budując w ten sposób atmosferę zagrożenia; w filmie Jeuneta łazi po ekranie co chwilę.
Jedyny plus to ślicznie wyglądająca Winona Ryder. Chciałbym mieć takiego robota. :] Sigourney Weaver nie wiadomo czemu nie dostała Złotej Maliny za swą rolę.
W polskim tytule filmu nie przetłumaczono słowa „resurrection” (zmartwychwstanie), by nie obrazić uczuć religijnych.
[1/6]