>Les Égarés


>

Zabłąkani (Francja, Wielka Brytania 2003; reż. André Téchiné).

Jeśli ma się w pamięci chociażby świetne „Dzikie trzciny”, ten film Techinego nieco rozczarowuje. Tę wojenną historię charakteryzuje niebanalne przejście od wydarzeń koszmarnych (ucieczka francuskiej rodziny z Paryża 1940 roku) do częściowego ukojenia w tym koszmarze (znalezienie pięknego, opuszczonego domu). „Zabłąkani” nie są jednak filmem niebanalnym. Oto pojawia się młody chłopak (Gaspard Ulliel), który zakochuje się (czy też pożąda) w starszej kobiecie (Emmanuelle Beart). Ta z początku jest mu niechętna, ale wiadomo przecież, jak to się skończy… Nie wiem również, po co reżyser wtrącił archiwalne zdjęcia do swego filmu, skoro „Zabłąkani” wydają się być dziełem raczej eskapistycznym, niż mówiącym cokolwiek o wojnie.

Można na ten film narzekać, ale on i tak jest… dobry. Po prostu najlepsi francuscy reżyserzy nie kręcą gniotów. A Emmanuelle Beart nie jest w stanie źle zagrać. I z wiekiem troszkę upodabnia się do bohaterki jednego z filmów Burtona (to komplement).
[4-/6]

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.