>
Sztandar chwały (USA 2006; reż. Clint Eastwood).
Eastwood opowiada o tym, jak podczas działań wojennych na Iwo Jimie, żołnierze amerykańscy umieścili flagę swego kraju na wyspie. Następnie, na potrzeby zbierania pieniędzy na działania wojenne, jako bohaterzy objeżdżali kraj. Mimo tego, iż na zdjęciu w „Associated Press” jest nie ta flaga, która wbito pierwotnie , więc bohaterzy też de facto są inni… Twórca „Birda” demitologizuje wojnę, ale „Flags of Our Fathers” nie jest lewackim bełkocikiem pod tytułem „każda wojna jest zła”. Dość prosta teza: „nie walczy się za ojczyznę, a chroni tyłek swój i kolegów” podana jest tu w kapitalny, jak na jednego z najwybitniejszych twórców w historii kina (tak jest), sposób. Bez patosu, ale i modnego antyamerykanizmu. Dla wielu recenzentów powstanie „Flags of Our Fathers” oraz „Letters from Iwo Jima” (o którym później) to efekt amerykańskiej traumy spowodowanej wojną w Iraku. Może tak, może nie. Ważne, że to świetne kino.
[4+/6]